Dawid Podsiadło: Celujemy w same zwycięstwa. Rozmowa z rzecznikiem prasowym Śląska Wrocław

i

Autor: ESKA Wrocław

Koszykówka

Dawid Podsiadło: "Celujemy w same zwycięstwa". Rozmowa z rzecznikiem prasowym Śląska Wrocław

Przed nachodzącym sezonem naszą redakcję odwiedził rzecznik prasowy Śląska Wrocław, Dawid Podsiadło. Opowiedział nam nie tylko o nowych zawodnikach, ale również o atmosferze w szatni, kreujących się na nowo liderach, niedoszłym transferze Aleksandra Dziewy i wiele, wiele więcej. Poniżej prezentujemy wideo oraz transkrypcję wywiadu.

Rozmowa z rzecznikiem prasowym Śląska Wrocław, Dawidem Podsiadło

Wersja rozmowy w formie wideo znajduje się pod transkrypcją.

Red.: Czy w koszykówce jest coś takiego jak wakacje? Czy sztab i zawodnicy mieli okazję odpocząć?

Dawid Podsiadło: Wakacje różnie wyglądają w przypadku różnych zawodników. Zależy to od ich podejścia. Jedni spędzają ten okres na siłowni, czy ćwicząc indywidualnie, a inni wybierają bardziej opcję wypoczynku i spędzenia czasu z rodziną. Jeśli chodzi o trenerów, którzy zatrudnieni są na stałe w klubie, to myślę, że niestety nie ma wakacji. Cały czas trwa budowanie składu, przegląd rynku transferowego, negocjacje i tak dalej, i tak dalej.

Przez wakacje było też wielkie wietrzenie kadry Śląska. Dlaczego wymieniono aż tylu zawodników? Ten skład mocno różni się względem składu z poprzedniego sezonu. 

To mocno wynika ze specyfikacji naszej ligi, gdzie składy co sezon są mocno zmieniane. Wydaje mi się, że w naszej drużynie mieliśmy pewną ciągłość w ostatnich latach, która objawiała się w postaci kilku liderów, jak chociażby Jakuba Nizioła. Wydaje się, że po paru latach nadszedł po prostu czas na przebudowę składu. To nie była totalna rewolucja, bo pozostał ten sam trener. Został Angel Nunez, Daniel Gołębiowski, Aleksander Wiśniewski, więc kilku zawodników z poprzedniego sezonu pozostało w kadrze, jednak nie da się ukryć, że większość z nich została zmieniona. 

Jakie są nastroje przed sezonem. Czy obecna kadra ma potencjał, aby walczyć o Mistrzostwo Polski? Przed poprzednim sezonem nastroje wśród kibiców były takie, że w złoto nie do końca wierzono, a teraz można odnieść wrażenie, że Śląsk znów jest bardzo silny.

Ja jako reprezentant Śląska mogę powiedzieć, że zawsze mierzymy jak najwyżej i walczymy o jak najwyższe cele. Nigdy nie gramy o drugie czy trzecie miejsce, tylko zawsze chcemy miejsce pierwsze. Na papierze również wydaje mi się mocny, mamy Isaiaha Whiteheada - zawodnika z przeszłością w NBA , także Jeremiego Senglina - bardzo doświadczonego gracza. Jest Adrian Bogucki, nasz olimpijczyk z Paryża czy Daniel Gołębiowski i Angel Nunez, którzy byli liderami w poprzednim sezonie. Poza tym jest kilku ciekawych zagranicznych zawodników, zarówno z przeszłością w naszej lidze, jak i debiutujących w Europie. Mi osobiście ta mieszanka wydaje się ciekawym połączeniem, ciekawym zestawieniem. 

73 mecze Whiteheada w NBA robią wrażenie. Czy on pokazuje już jakość w treningach i sparingach?

Wydaje mi się, że tak. Widać po nim dużą pewność siebie i spore doświadczenie. Ogólnie rzecz biorąc wie, co robi na parkiecie. Wydaje mi się też, że dopiero mecze o stawkę to zweryfikują. Będą takim prawdziwym testem dla tej drużyny. Nieraz widzieliśmy zawodników, którzy w sparingach nie trafiali, a gdy przychodziły mecze o stawkę, to zaczynali grać jak z nut. Mamy nadzieję, że Isaiah, tak jak cały skład, odpali w tych najważniejszych momentach. Jeśli chodzi o sparingi, to były lepsze i gorsze mecze, ale najważniejsze było ćwiczenie pewnych założeń taktycznych trenera, a wyniki schodzą na dalszy plan.

Czy możemy powiedzieć, że Śląsk jest już autorską drużyną trenera Miodraga Rajkovicia? 

Myślę, że zdecydowanie tak. Musimy pamiętać, że trener nie buduje całej drużyny jako jedna osoba. Tutaj w grę wchodzi oczywiście jeszcze zarząd klubu, sytuacja na rynku transferowym. Nigdy nie jest tak, że każde życzenie trenera w stu procentach się spełniło, natomiast można powiedzieć, że jest on głównym budowniczym tego składu. Są to zawodnicy, z którymi on chciał współpracować, którym ufa, w których wierzy. Bez wątpienia jest to dla niego i dla całego sztabu zupełnie inna sytuacja niż w poprzednim sezonie, gdy musiał pracować na tym, co zastał. 

A jak wygląda integracja nowych zawodników?

Podzieliłbym to na integracją boiskową i pozaboiskową. Ta boiskowa to oczywiście sparingi, treningi i codzienne spotkania w hali. Wiele godzin w sali na odprawach wideo, więc dużo wiedzy teoretycznej i praktycznej polegającej na zgrywaniu się i ćwiczeniu pewnych schematów. Poza parkietem oczywiście chłopaki się integrują. Wychodzą razem na obiady, czy to odgórne, drużynowe - półoficjalne, czy w mniejszych grupkach i mniejszym gronie, takie zupełnie koleżeńskie. Wielu z tych zawodników przyjeżdża do Polski z drugiego końca świata, ze Stanów Zjednoczonych bez rodziny i bez przyjaciół, więc siłą rzeczy muszą nawiązać tutaj nowe znajomości, a że z kolegami z pracy spotykają się najczęściej, to ten czas spędzają razem również po treningach. 

Czy widać, że któryś z zawodników założył koszulkę lidera i stwierdził, że to na jego barkach spoczywa integracja zespołu? 

Reggie Lynch jest taką osobą, która pojawiła się w drużynie w tym sezonie, ale można powiedzieć, że jest przysłowiowym “Atmosfericiem”. Jest osobą pozytywną, uśmiechniętą, która zawsze stara się zagadać nie tylko do kolegi z drużyny, ale też do trenera, innych osób pracujących w klubie, czy nawet dzieciaków z grup młodzieżowych, których mija na korytarzu. Bez wątpienia jest taką osobą rozsiewającą pozytywną energię. Myślę, że także Nunez i Gołębiowski są zawodnikami, którzy byli tu w zeszłym sezonie, siłą rzeczy znają szatnię i wprowadzają do niej nowych zawodników.

Reggie Lynch wzmocnił też chyba biuro prasowe Śląska - podczas wyjazdu na zgrupowanie prowadził relację w klubowych mediach społecznościowych. Możemy spodziewać się tego częściej? 

Mam nadzieję, że tak. Wszystko zależy od tego, czy Reggie będzie chętny. Wydaje mi się, że dobrze się bawił, więc my jak najbardziej chętnie to powtórzymy. Chcieliśmy pokazać kibicom razem z Reggiem, jak wygląda życie od środka. Reggie też prowadzi swój kanał na YouTube, gdzie wrzuca vlogi z różnych części świata, więc pomyśleliśmy, że fajnym pomysłem będzie oddanie mu na jeden wyjazd tego telefonu. Wydaje mi się, że wyszło fajnie, więc czemu nie powtórzyć tego z nim, albo z innym zawodnikiem. 

Poza tym, że Reggie, jak słyszymy, ma świetną osobowość, to w koszykówkę też potrafi grać. W poprzednich sezonach, w ligach, w których występował, był czołowym blokującym. Widać po nim, że ma taką specjalną “czutkę” do tych bloków?

Na treningach nie ma może tak wielu okazji do blokowania, natomiast widać to w sparingach. W jednym ze sparingów zanotował siedem bloków, co jest bardzo rzadkim wynikiem. Był niedaleko triple-double skompletowanego z blokami. Wydaje mi się, że to mówi samo za siebie, tak jak jego statystyki i highlighty z ostatnich lat. Wiemy, że potrafi to robić i liczymy, że udowodni to w koszulce Śląska. 

Do drużyny dołączył też zawodnik z Dąbrowy Górniczej - Błażej Kulikowski. Mówił on, że telefon od Śląska był dla niego pozytywnym zaskoczeniem. Jak on się czuje w tej drużynie?

Wydaje mi się, że Błażej czuje się bardzo dobrze. Jest pewny siebie i zna swoje możliwości, mocne strony. Porównałbym jego przypadek do Daniela Gołębiowskiego. Gdy przychodził on do Śląska, to niektórzy pukali się w głowę, że przychodzi zawodnik z drużyny z dolnej części tabeli, że jest on za słaby na Śląsk, a Gołąb udowodnił wszystkim, że jest inaczej, a w zeszłym sezonie został wybrany MVP przez naszych kibiców. Przykład Błażeja może być podobny. To dla niego świetna okazja, by zrobić kolejny krok w karierze i z przeciętnego ligowca stać się mocną postacią walczącej o medale drużyny. Podpisano z nim dłuższy kontrakt, więc zarówno trener, jak i klub wierzą w jego umiejętności. Jest też młodym chłopakiem, więc myślę, że najlepsze jeszcze przed nim. Mam nadzieję, że w barwach Śląska. 

W Śląsku mamy również innego młodego chłopaka, którego ostatnie sezony nie rozpieściły, szczególnie ze strony krytycznie patrzących kibiców. Mowa oczywiście o Aleksandrze Wiśniewskim. Przed sezonem zapowiadał, że to będzie jego sezon - widać u niego więcej energii w presezonie? 

Ponownie mogę powiedzieć, że presezon nie zawsze oddaje to, co widzimy później w sezonie zasadniczym. Widać na pewno duże zaufanie trenera do Olka Wiśniewskiego. Może nie widać tego po minutach w sparingach, ale trener Miodrag mówił, że widzi, że on zrobił duży postęp. Wiśnia poświęcił dużo czasu na treningi indywidualne pomiędzy sezonami. Ma bardzo mocną konkurencję na swojej pozycji, więc o minuty nie będzie mu łatwo. Nie jestem w stanie złożyć deklaracji, że będzie teraz grał po 20 minut na mecz i rozdawał po 10 asyst, ale mamy nadzieję, że jego praca, którą widzimy w klubie każdego dnia, przyniesie efekty i Wiśnia pokaże pełnię swojego potencjału. On mówił w jednym z wywiadów, że odciął się od tego internetu, od nieprzychylnych komentarzy, bo to, co widać na parkiecie to jedno, a to, czego wymaga od ciebie trener, to drugie. Uważam, że te komentarze były dla niego krzywdzące. 

Rozmawialiśmy o zawodnikach, którzy są w Śląsku, a jest jeden zawodnik, który do Śląska mógł trafić ponownie. Co się stało, że Aleksander Dziewa ostatecznie do WKS-u nie trafił? 

No nie mogę zdradzić tutaj wszystkich kulisów tego, co się wydarzyło. Rzeczywiście Aleksander wybierał pomiędzy Śląskiem Wrocław a Kingiem Szczecin. Był pewien moment, gdy wydawało się, że wróci do naszej drużyny, ale ostatecznie tak się nie wydarzyło. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, bo mamy innych mocnych zawodników na tej pozycji, jak np. Ajdin Penava z przeszłością w PLK. Pozostaje mi życzyć Aleksandrowi wszystkiego najlepszego w nowej drużynie. Pamiętam, że trafiał do Śląska w tym samym momencie, co ja, czyli jakieś 8 lat temu. Miałem tę przyjemność, że mogłem obserwować jego rozwój od młodego gracza w drugiej lidze do najlepszego polskiego zawodnika w ekstraklasie, który wyjechał do zagranicznej ligi. 

Zmieniły się też rozgrywki europejskie, w których gra Śląsk. Wcześniej był to EuroCup, teraz jest to koszykarska Liga Mistrzów. Czy Śląsk zawalczy o coś więcej niż w EuroCupie? 

Jeśli się nie mylę, to żaden polski klub nie wyszedł jeszcze z grupy Ligi Mistrzów w historii tych rozgrywek, więc nawet to byłoby dużym osiągnięciem. Oczywiście, będziemy chcieli zajść jak najdalej. Rozgrywki EuroCupu nie toczyły się po naszej myśli w ostatnich sezonach. Czy rozgrywki Ligi Mistrzów będą łatwiejsze? Ciężko powiedzieć, bo ta hierarchia w koszykówce nie jest taka łatwa i klarowna jak w piłce nożnej. Są różne organizacje zajmujące się różnymi rozgrywkami. Liga Mistrzów jest bardzo prestiżowa, więc chcemy pokazać się z dobrej strony. Przygotowujemy się sportowo i organizacyjnie na 2 października, kiedy odbędzie się pierwszy mecz w Hali Stulecia. To co na pewno będzie inne, to że każde spotkanie będzie spotkaniem o coś. Nie mamy gwarantowanych osiemnastu spotkań, po których przechodzimy dalej lub nie. Gramy sześć meczów i w zależności od tego, jak się spiszemy w każdym z nich, będziemy grać w kolejnej rundzie, lub pożegnamy się z rozgrywkami. Te rozgrywki mają bardziej ekscytującą dla kibica formułę. Pozostaje mi zaprosić wszystkich kibiców 2 października do Hali Stulecia. 

Ta grupa, choć na papierze wydaje się silna, jest chyba w zasięgu drużyny?

Wydaje mi się, że tak. Czujemy respekt przed przeciwnikami, ale nie czujemy strachu. Zdajemy sobie sprawę z tego, że są to silni przeciwnicy z konkretnych lig europejskich, ale my również aspirujemy do tego, aby być marką liczącą się w Europie. Jeśli chcemy to pokazać, to musimy w tej Lidze Mistrzów wygrywać. Celujemy w same zwycięstwa, a ile się ich uda osiągnąć, to czas pokaże.