Do zdarzenia tego doszło 1 lipca na drodze S5 pod Wrocławiem. Kierowca zobaczył błąkającego się małego kotka. Natychmiast zatrzymał się, zjechał na pas awaryjny i zaczął cofać się do miejsca, gdzie znajdował się zwierzak. Następnie wyszedł z pojazdu, zabrał kotka z jezdni i wziął go ze sobą do auta. Pomimo tego, że manewr ten był bardzo niebezpieczny, twierdzi, że było warto.
"Gdyby kotek nie odwrócił w ostatniej chwili głowy w moją stronę, to bym pomyślał że to jakieś zwłoki są, ale spojrzał na mnie i musiałem interweniować. Prawie mnie ten tym zestawem zahaczył, ale było warto" - powiedział kierowca serwisowi Stop Cham.
ZOBACZCIE NAGRANIE Z TEGO ZDARZENIA:
Znaczna część internautów popiera zachowanie kierowcy. Inni - niekoniecznie.
"Szacun, mimo, że to było bardzo ryzykowne i niebezpieczne. Tak pomyslałem, jakie wyzwiska musiały na ciebie "padać", jak ludzie cię omijali na autostradzie albo jak widzieli, gdy cofałeś. Jednak punkt widzenia, zależy od punktu siedzenia. Pozdrawiam cię człowieku o dużym sercu!" - czytamy pod nagraniem.
"Bardzo realne narażenie życia wielu ludzi wobec życia zwierzęcia. Najbardziej mnie smucą komentarze opisujące głupotę (wyjątkową) jako bohaterstwo. Niech każdy tych ludzi zapyta siebie szczerze, czy nada tak widziałoby tę sytuację, gdyby z tego powodu zginął mąż, żona, ojciec, matka... Niestety obecna cywilizacja stawia życie zwierząt ceni się wyżej od ludzkiego" - pisze inny.