W ostatnich dniach w autobusach i tramwajach we Wrocławiu można spotkać zarówno kontrolerów, jak i towarzyszących im policjantów. To szersza akcja MPK Wrocław, mająca na celu uświadamianie pasażerów o konieczności noszenia maseczek ochronnych w środkach komunikacji miejskiej. Kontrolerzy i policjanci rozdają wrocławianom podróżującym autobusami i tramwajami maseczki. Nie trzeba za nie płacić.
- Z mojego doświadczenia, a sam ostatnio rozdawałem pasażerom maseczki, przeważnie stosujemy się do nakazu noszenia maseczek w autobusach. Maski miało na sobie około 90 procent pasażerów. Robimy jednak wszystko, by dbać o bezpieczeństwo, stąd akcja, w którą zaangażowani są zarówno kontrolerzy, jak i policjanci - mówi Tomasz Sikora, rzecznik prasowy MPK Wrocław.
Co grozi za brak maseczki w autobusie?
Na razie policjanci dają tylko pouczenia pasażerom, którzy maseczki ochronnej nie mają. Mają jednak prawo wypisać mandat.
- Brak maseczki w autobusie czy tramwaju to wykroczenie. Policjant może zdecydować, czy dać pouczenie, może również skierować sprawę do sądu. Podczas wczorajszej akcji rozdawania maseczek policjanci jedynie pouczali pasażerów - mówi Dariusz Rajski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu.
Ile wynosi mandat za brak maseczki w autobusie?
Sprawa może trafić również do sanepidu, a sanepid może zdecydować o karze administracyjnej w wysokości do 30 tysięcy złotych. Jak tłumaczy Dariusz Rajski, to są kary nakładane w wyjątkowych sytuacjach.
- 30 tysięcy złotych - tyle może wynosić kara administracyjna za nieprzestrzeganie nakazu noszenia maseczek. To jest kara, którą nakłada się w rażących przypadkach, czyli takich, kiedy dana osoba naraża dużą liczbę osób na utratę zdrowia, np. organizowanie zgromadzeń, podczas których uczestnicy są bez maseczek - wyjaśnia Dariusz Rajski. My jako policjanci możemy nałożyć mandat w wysokości 500 złotych. W czasie wspólnej akcji z MPK Wrocław zdarzały się jednak tylko pouczenia.