Pasażer się pomylił, kierowca autobusu się obraził. Niecodzienna sytuacja we Wrocławiu
Wyobraźmy sobie, że po ciężkim dniu w pracy lub szkole powrót do domu nie jest tak łatwy, jak zawsze. 6 listopada 2024 roku we Wrocławiu doszło do kuriozalnej sytuacji. To, co się wydarzyło, opisali pasażerowie, w rozmowach z "Gazetą Wyborczą" oraz "Faktem".
Wszystko działo się późnym popołudniem w autobusie miejskim linii 114 w kierunku centrum. W pewny momencie jeden z pasażerów wcisnął przycisk "STOP", jednocześnie sygnalizując kierowcy, że chciałby wysiąść na najbliższym przystanku na żądanie.
- I tu zaczyna się magia. Okazało się, że ktoś pomylił przystanki i przycisk wcisnął omyłkowo. Zdarza się, nic wielkiego. Jak się okazuje, nie dla kierowcy MPK Wrocław. Mężczyzna opuścił swoje miejsce pracy i wyszedł do pasażerów, pokazując na drzwi i wymuszając na osobie naciskającej przycisk opuszczenie pojazdu
relacjonuje jedna z pasażerek, w rozmowie z "Faktem".
Na nic zdały się przeprosiny, że była to pomyłka, oraz tłumaczenia, co się właściwie stało. Jak opisują osoby podróżujące tą linią, w rozmowie z dziennikami, kierowca miał powiedzieć, że nie pojedzie dalej, bo... jest obrażony i wszyscy pasażerowie poniosą zbiorową karę.
- Powiedział "Proszę podziękować temu pasażerowi i przesiąść się do następnego pojazdu, gdyż pojedzie szybciej". Wrócił za kierownicę i faktycznie nie ruszył
opowiada jeden z pasażerów, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Osoby podróżujące tego dnia linią 114 w kierunku centrum Wrocławia twierdzili, że dopiero po około 10-15 minutach kierowca ugiął się pod presją i ruszył dalej. Przez ten czas pojazd stał na przystanku "Armii Krajowej" z otwartymi drzwiami, bo - jak mówił sam kierowca - "skoro jeden z pasażerów nacisnął omyłkowo przycisk, cały autobus musi ponieść karę".
Kierowca wrocławskiego autobusu obraził się i nie jechał dalej. Co na to MPK?
Całą sytuację skomentowało również MPK Wrocław. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" poinformowano, że linia 114 obsługiwana jest przez podmiot zewnętrzny (firmę Mobilis). 7 listopada 2024 roku spółka ta zrezygnowała ze współpracy z kierowcą odpowiedzialnym za całą sytuację.
- Taka sytuacja nigdy nie powinna się wydarzyć, a kierowca bezwzględnie nie ma prawa do takich zachowań. Podjęliśmy już działania w celu zweryfikowania sytuacji i ustalenia wszystkich okoliczności tego zdarzenia. Linia 114 jest obsługiwana przez podmiot zewnętrzny, firmę Mobilis. Od podwykonawcy będziemy oczekiwać pilnych wyjaśnień. Jeśli przedstawiony opis sytuacji potwierdzi się, będziemy oczekiwać odpowiedniej reakcji i wyciągnięcia stosownych konsekwencji personalnych. Przepraszamy wszystkich podróżnych, którzy byli świadkami tego zdarzenia. Jesteśmy zdeterminowani, aby nie dopuścić do powtórzenia tego typu sytuacji w przyszłości
przekazał Daniel Misiek, pełniący obowiązki rzecznika prasowego MPK Wrocław, w rozmowie z "Faktem".
Polecany artykuł: