Brutalne zabójstwo 21-letniej studentki we Wrocławiu
Dorota J. była młodą kobietą, która dopiero wchodziła w świat dorosłych. Na co dzień studiowała na pierwszym roku w Wyższej Szkole Zarządzania i Marketingu we Wrocławiu. 21-latka marzyła o ciekawej pracy i poznawaniu interesujących ludzi. Aby nie obarczać rodziców dodatkowymi wydatkami, postanowiła zatrudnić się w jednym z wrocławskich barów, aby móc samodzielnie zarabiać na własne utrzymanie. Pracowała w Metro Barze, który wówczas znajdował się przy ul. Świdnickiej 8.
W wolnych chwilach chętnie wychodziła ze znajomymi bawić się wieczorami na mieście. 15 marca 2001 roku wybrała się do Radio Baru, czyli popularnego wówczas miejsca wśród studentów. Lokal znajdował się wtedy w Rynku.
Brutalne zabójstwo 21-letniej Doroty J. we Wrocławiu. Przebieg zdarzeń
Wieczór mijał Dorocie J. w rytmie muzyki. Nie brakowało również alkoholu. Wszystko zmieniło się, gdy po północy do lokalu weszło trzech mężczyzn. Jednym z nich był Mariusz N. Mężczyzna był dobrze znany we wrocławskim świadku przestępczym z sutenerstwa.
21-letnia Dorota J. znała już Mariusza N. z Metro Baru, do którego często przychodził. Znajomi kobiety opowiedzieli później podczas przesłuchań, że młoda studentka sama przysiadła się do swojego przyszłego mordercy, który nie był sam. Do Radio Baru przyszli z nim również jego wspólnicy Dorian R. oraz Marcin P. Przez całą noc cała czwórka miała świetnie bawić się z pozostałymi znajomymi 21-latki. Gdy było już około czwartej nad ranem, przyszedł czas na powrót do domu.
Dorota J. wyszła z klubu jako ostatnia. Trzech mężczyzn zaproponowało, że podrzuci ją do domu. Dziewczyna zdawała sobie sprawę, że ze względu na godzinę powrót do akademika, w którym mieszkała, może nie należeć do najłatwiejszych, jednak zgodziła się na ofertę jej przyszłych oprawców. Zamiast do domu studenckiego, Dorian R. zaczął kierować auto w inną stronę.
Gdy dojechali na miejsce, wówczas dla 21-letniej studentki zaczął się koszmar. Śledczy ustalili, że kobieta była wiele razy brutalnie gwałcona, a sekcja zwłok wykazała liczne rany na ciele i złamania na twarzoczaszce. Co więcej, mężczyźni cięli kobietę kawałkami szkła. Podczas zeznań Marcin P. zeznał, że dziewczyna nie stawiała oporu i "była bierna".
Śledczy, przesłuchując Marcina P., dowiedzieli się również, że w pewnym momencie Dorota J. wyrwała się oprawcom i wyskoczyła z okna. Była jednak na tyle osłabiona i naga, że niestety umięśnieni mężczyźni ponownie ją złapali. Wówczas zdecydowali o wymierzeniu studentce kary. Przypalali ją papierosami i cięli nożem kolejne kawałki ciała 21-latki. Mimo tylu ran, dziewczyna nadal żyła.
W pewnym momencie sutenerzy zdali sobie sprawę, że nikt nie będzie chciał korzystać z jej "usług" w domu publicznym i postanowili ją zabić. Kilkukrotnie wbijali nóż w szyję i klatkę piersiową kobiety. Z pewnością młoda studentka umierała w ogromnym cierpieniu. Następnie oprawcy wrzucili ciało swojej ofiary do jeziora, a następnego dnia zajęli się usuwaniem wszelkich śladów zbrodni.
Brutalne zabójstwo 21-letniej Doroty J. we Wrocławiu. Odnalezienie sprawców
Dorian R., Mariusz N. i Marcin P. uciekli do Niemiec. W tym samym czasie rozpoczęły się poszukiwania Doroty J., która przestała kontaktować się z rodziną, a wcześniej rozmawiała z nimi codziennie. Policjanci szybko zdali sobie jednak sprawę, że mają do czynienia z brutalnym zabójstwem.
Ciało 21-latki znaleziono po tygodniu. 23 marca 2001 roku wyłowiono je z jeziora w Leśnicy. Zwłoki studentki odnalazł przechodzący tamtędy pracownik budowlany. Za to znalezienie sprawców zajęło śledczym znacznie więcej czasu. Doriana R. złapano 13 maja 2002 roku, a Marcina P. i Mariusza N. - 26 czerwca 2003 roku. Nie wykluczone jest, że w tym czasie sprawcy mogli dokonać jeszcze wiele innych okrutnych czynów.
Znajomi Doroty J. od razu wskazali funkcjonariuszom, że to właśnie z zatrzymanymi mężczyznami wracała młoda kobieta. Policjanci znali sprawców, ponieważ cała trójka była wiele razy zamykana przez nich. Wiedzieli, czym się zajmują i mieli na głowie dużo dochodzeń prokuratorskich. W międzyczasie Mariusz N. powiesił się w celi w Niemczech.
W czasie śledztwa okazało się, że oprawcy bardzo dobrze posprzątali po sobie ślady i ciężko ich było skazać tylko na podstawie zeznań świadków. Marcin P. zdecydował się jednak podjąć współpracę z policją i opowiedział o szczegółach zbrodni. Jak twierdził w zeznaniach, na początku nie mieli oni zamiaru zabić Doroty J. Chcieli ją zgwałcić, a następnie wywieźć do Niemiec do domu publicznego. Jak zeznał Marcin P., najbrutalniejszy miał być Dorian R. Zadawał decydujące ciosy i był bezwzględny podczas morderstwa. Podczas procesu również nie okazał skruchy, a nawet wyśmiewał rodziców ofiary. Gdy zeznawała matka tragicznie zmarłej studentki, Dorian R. nie mógł powstrzymać się od śmiechu. Co ciekawe, dzień po zbrodni pojechał do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego, aby zdawać egzamin na prawo jazdy.
Brutalne zabójstwo 21-letniej Doroty J. we Wrocławiu. Decyzja sądu
14 września 2004 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał wyrok. Marcin P. został skazany na 25 lat pozbawienia wolności ze względu na okazałą skruchę. O warunkowe zwolnienie będzie mógł ubiegać się w 2024 roku.
Za to sąd stwierdził, że Dorian R. ma skłonności psychopatyczne i jest niezwykle brutalny. Mężczyzna został skazany na dożywocie, ale będzie mógł starać się o warunkowe zwolnienie w 2039 roku. Patrząc na jego zachowanie podczas rozprawy są to na jednak nikłe szanse. Co więcej, w więzieniu stworzył nawet listę śmierci, czyli 10 osób, które miał zabić po wyjściu zza krat.
Mieszkańcy Wrocławia bardzo długo nie mogli podnieść się po tej tragicznej zbrodni.