Miniony rok szpital zakończył w pozytywnym nastroju.
- Był to rok, w którym poprawiliśmy nasze wyniki. Szpital zamknął się stratą w kwocie 500 tys. zł, co po odjęciu amortyzacji dało nam 2,2 mln zł na plusie - mówi Mariusz Misiuna, pełniący obowiązki dyrektora szpitala w Trzebnicy.
Jednocześnie rok bieżący będzie pewnym wyzwaniem z powodu panującej epidemii.
- Jeżeli nie będziemy wykonywać świadczeń spoza ryczałtu, to ten wynik będzie się drastycznie pogarszał. Spoza ryczałtu mamy rehabilitację, porody, świadczenia neonatologiczne czy endoprotezy. To jest ta wartość dodana, która buduje wynik finansowy szpitala - wyjaśnia dyrektor Misiuna.
Jeżeli w placówce nie ma pacjentów korzystających z takich zabiegów, szpital nie może na nich zarabiać. Dlatego jak przewiduje dyrektor, szpital zakończy ten rok ze stratą.
Epidemia koronawirusa ma jednak swoje dobre strony. Szczególnie dla trzebnickiego szpitala, który dzięki wsparciu samorządów wzbogacił się o nowy sprzęt do intensywnej terapii.
- To z czego się cieszymy to jest pojawienie się czterech łóżek do intensywnej terapii. Czyli tak naprawdę czterech zestawów respiratorów i innego oprzyrządowania do tego, żeby przygotować cztery stanowiska do intensywnej terapii. A tych w szpitalu mamy łącznie osiem - mówi Mariusz Misiuna. Zakup urządzeń sfinansowały okoliczne samorządy. Podobnie jak nowy sprzęt do szpitalnego laboratorium.
- Jesteśmy już przygotowani do przyjęcia aparatury laboratoryjnej, wykorzystywanej m.in. do wykrywania zakażenia na COVID-19. Urządzenia będą także pomocne w diagnozowaniu dziesiątek innych rzeczy - dodaje dyrektor placówki.
Szpital przygotował już pomieszczenia pod nowy sprzęt. Ten, ze względu na sytuację na rynku opóźnia się. W tej chwili realnym terminem dostarczenia go do Trzebnicy jest listopad.
