Nad milickimi lasami górują dwie 30-metrowe wieże. Jedna znajduje się w Zwierzyńcu pod Cieszkowem, a druga na wzgórzu Gęślica w okolicach Krośnic.
- To są wieże wykonane z betonowych kręgów, wzmocnionych metalowymi prętami, z przeszkloną kabiną obserwatora na górze. Obie wieże są oddalone od siebie o ok. 25 km - tak są zlokalizowane, by obejmowały cały teren naszego nadleśnictwa, a jego rozpiętość sięga 33 kilometrów - wyjaśnia Alicja Ostaszewska z Nadleśnictwa Milicz.
Na szczycie wież pracują obserwatorzy, tacy jak Sebastian Dudek, którzy mają odpowiedzialne zadanie.
- Obserwujemy, czy na horyzoncie pojawia się ogień albo zadymienia, wtedy zgłaszamy to do naszego nadleśnictwa, a leśnicy przekazują zgłoszenia do straży pożarnej. Aby zlokalizować pożar, wykorzystujemy lornetkę oraz specjalne urządzenie do określania kąta. Po wyznaczeniu kąta kontaktujemy się z drugim obserwatorem, który podaje nam kąt, w którym widzi pożar ze swojej wieży, a miejsce, w którym linie kątowe przecinają się, wyznaczamy źródło pożaru. Praca ta jest odpowiedzialna, ale bardzo spokojna. Przez to też trudna, bo spędzamy czas sami, a to bywa niekomfortowe, np. gdy zrywa się mocny wiatr i cała wieża porusza się, ale da się do tego przyzwyczaić - dodaje obserwator. Nagrodą są piękne widoki na lasy Doliny Baryczy.
Dodajmy, że obserwatorzy spędzają na wieży każdego dnia nawet 10 godzin. A to dlatego, że w Nadleśnictwie Milicz nie ma jeszcze cyfrowego systemu monitoringu lasów.