Terror w centrum miasta. Bili do nieprzytomności, teraz grozi im więzienie

2025-07-22 11:24

Do dwóch brutalnych ataków doszło w centrum Milicza na Dolnym Śląsku. Napastnicy najpierw skatowali mężczyznę na stacji paliw, później zaatakowali kolejnego przy ul. Dworcowej. Ofiary doznały poważnych obrażeń. Podejrzani o ataki zostali już zatrzymani.

Atak na stacji paliw w Miliczu. Wyciągnęli go na zewnątrz i zaczęli bić

Do brutalnych ataków doszło kilka dni temu w nocy. Pierwsze zdarzenie miało miejsce na terenie jednej z milickich stacji paliw. Według informacji przekazanych przez Komendę Powiatową Policji w Miliczu, 49-letni mężczyzna został zaatakowany przez dwóch sprawców wewnątrz sklepu. Napastnicy siłą wyciągnęli go na zewnątrz, gdzie dołączyli do nich kolejni dwaj agresorzy. Wszyscy razem zaczęli brutalnie bić i kopać leżącego na ziemi mężczyznę.

„Po jednym z ciosów pokrzywdzony przez dłuższą chwilę przestał się ruszać, jednak nawet wtedy otrzymał kolejne uderzenia”

– informuje podisnp. Sławomir Waleński z Komendy Powiatowej Policji w Miliczu.

Napastnicy po zadaniu kolejnych ciosów odeszli, pozostawiając zakrwawioną i nieprzytomną ofiarę. Mężczyzna doznał wielu obrażeń, w tym zagrażających jego życiu.

Kilka ulic dalej pobili kolejną osobę

Zaledwie kilkanaście minut po pierwszym ataku, ci sami sprawcy zaatakowali kolejną osobę – 41-latka, który przypadkowo znalazł się na ich drodze przy ul. Dworcowej.

- Bez żadnego powodu, dotkliwie pobili 41-latka, który także doznał licznych obrażeń ciała – także takich, które narażały pokrzywdzonego na powstanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ponadto w tym przypadku jeden ze sprawców pobicia zdjął z szyi leżącego na ziemi mieszkańca Milicza słuchawki o wartości kilkuset złotych, a z kieszeni jego spodni ukradł kilkadziesiąt złotych

– relacjonuje policjant.

Policja zabezpieczyła monitoring, na którym widać było agresorów. Bardzo szybko ustalono dane napastników Jak się okazało, wszyscy czterej są znani lokalnej policji z wcześniejszych konfliktów z prawem. To mieszkańcy Milicza w wielu od 20 do 35 lat, dwaj z nich to bracia.

Trzech podejrzanych zatrzymano niemal jednocześnie. Czwarty, najmłodszy z nich, został schwytany dzień później, po powrocie do Milicza z pracy.

Po przedstawieniu zarzutów, na wniosek prokuratora, Sąd Rejonowy w Miliczu zdecydował o tymczasowym aresztowaniu wszystkich czterech mężczyzn na okres trzech miesięcy. Trafili oni do Aresztu Śledczego we Wrocławiu.

Najsurowsza kara może spotkać 35-latka, który działał w warunkach recydywy. Mężczyzna był już karany za podobne przestępstwo, co może znacząco wydłużyć jego ewentualny wyrok. Postępowanie cały czas jest w toku, wyjaśniane są wszelkie okoliczności brutalnych pobić.