Tajemnicza śmierć 24-letniego Damiana we Wrocławiu. Matka mężczyzny do dzisiaj szuka prawdy

i

Autor: zrzut ekranu z reportażu "Interwencji"; Google Maps

Sprawa kryminalna

Tajemnicza śmierć 24-letniego Damiana we Wrocławiu. Matka mężczyzny do dzisiaj szuka prawdy

2024-07-02 12:02

19 maja 2020 roku. Ul. Zachodnia we Wrocławiu. To właśnie tutaj z szóstego piętra jednego z bloków wyskoczył 24-letni Damian. Prokuratura szybko zamknęła sprawę, jednak matka młodego mężczyzny rozpoczęła śledztwo na własną rękę. Kobieta odkryła na policyjnych zdjęciach kartkę z intrygującym napisem. Dowiedziała się również, że poprzedni partner dziewczyny Damiana zginął w podobny sposób.

Tajemnicza śmierć 24-latka we Wrocławiu. Matka mężczyzny do dzisiaj szuka prawdy. "Nie spocznę, dopóki nie dowiem się, kto i dlaczego"

W maju 2024 roku w programie "Interwencja" został wyemitowany reportaż o sprawie tajemniczej śmierci 24-letniego Damiana Pachacza we Wrocławiu. Do tragicznego zdarzenia doszło 19 maja 2020 roku około 19:00 na wrocławskim osiedlu Szczepin

Przed blokiem przy ul. Zachodniej 52 znaleziono ciało Damiana. 

- O śmierci Damiana dowiedziałam się od Magdy, jego dziewczyny, która napisała do mnie na messengerze, że Damian wyskoczył i nie udało się go odratować. Tam jest mnóstwo niejasności, nieścisłości i źle przeprowadzone śledztwo. Miał ślady pobicia i to poważnego pobicia na ciele. Nie wierzę, że Damian popełnił samobójstwo - wspomina Marzena Kiełczyńska, matka Damiana, w rozmowie z reporterką "Interwencji". 

Śledczy ustalili, że 24-latek wyskoczył z okna na szóstym piętrze i szybko zamknęli sprawę. 

- Nikomu zarzutów w tej sprawie nie postawiono. Z zeznań świadków wynika, iż do zdarzenia doszło w mieszkaniu, w którym obecna była partnerka pana Damiana oraz dwie koleżanki, które przyszły chwilę przed tym zdarzeniem. Mężczyzna rozbiegając się wskoczył na barierkę balkonową, po czym wypadł z balkonu - informuje Anna Placzek-Grzelak z Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, w rozmowie z reporterką "Interwencji". 

Matka Damiana nie dała jednak za wygraną i rozpoczęła śledztwo na własną rękę. Kobieta wypatrzyła na policyjnych zdjęciach z mieszkania kartkę z intrygującym napisem "15 000 do 16-stej". Odkryła również, że poprzedni partner dziewczyny 24-latka zginął w podobny sposób

- Ponoć do ich mieszkania przychodzili dilerzy i to wiem od sąsiada. Być może Damian wyskoczył ze strachu przed kimś, bojąc się, że zostanie znów pobity [...] Na zdjęciach policyjnych z miejsca zdarzenia jest na stole żółta kartka i tam był numer telefonu i na tej kartce jeszcze było napisane „15 000 do 16-tej” - mówi Marzena Kiełczyńska, w rozmowie z reporterką "Interwencji".

W reportażu "Interwencji" na temat tej sprawy możemy posłuchać również rozmowy ze świadkiem zdarzenia, który chce zachować anonimowość. Opowiada on, że w mieszkaniu było wówczas kilka osób, zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Nie powiedział jednak nic więcej. 

Dodatkowo, matka Damiana wraz z reporterką "Interwencji" zadzwoniły pod numer, który znajdował się na żółtej kartce z tajemniczym napisem. Odebrała pewna kobieta, która przyznała, że nie zna Damiana, ale mógł się znać z jej synem Michałem. Na pytanie reporterki o poproszenie syna, rozmówczyni odpowiedziała, że nie może tego zrobić, ponieważ jej syn nie żyje. Dodała również, że w przeciągu tych czterech lat nikt nie kontaktował się z nią w sprawie śmierci 24-letniego Damiana

Matka zmarłego opowiada również, w reportażu "Interwencji", że związek Damiana z Magdą był bardzo burzliwy. Wspomina też o pierwszym chłopaku kobiety, który zginął w ten sam sposób. Aby sprawdzić usłyszane informacje, reporterka udała się do Krakowa. W stolicy Małopolski potwierdziło się, że Magda była ówczesną partnerką zmarłego tam mężczyzny. Do samego zdarzenia miało dojść około 6:00 rano. Kobieta zeznała, że w tym czasie spała

- Ujawniono zwłoki leżące na trawniku, zwłoki mężczyzny. Jak ustalono w toku śledztwa, 31-letni mężczyzna wyskoczył z okna na klatce schodowej, między 10. a 11. piętrem. W kieszeni spodni denata ujawniono kartkę papieru z napisem "przepraszam was wszystkich".Kartka nie była przedmiotem badań grafologicznych. Śledztwo w tej sprawie umorzono w przeciągu półtora miesiąca - informuje Krzysztof Dratwa z Prokuratury Okręgowej w Krakowie, w rozmowie z reporterką "Interwencji". 

Reporterce udało się porozmawiać z mieszkanką bloku, która była na miejscu chwilę po ujawnieniu zwłok 31-latka. Kobieta wyznaje, że policjant poprosił dziewczynę zmarłego, żeby poszli do domu, a ta wymigująco mówiła, że ma bałagan i nie chciała, żeby funkcjonariusz tam poszedł

- Być może miała coś do ukrycia - zastanawia się sąsiadka, w rozmowie z reporterką "Interwencji". 

Na końcu reportażu możemy posłuchać rozmowy reporterki z byłą dziewczyną 24-letniego Damiana. Młoda kobieta twierdzi, że w dniu śmierci, mężczyzna zrzucił ją z krzesła i pobił. Tłumaczy również, w rozmowie z reporterką, że w momencie skoku była w innym pokoju i tylko usłyszała krzyk dziewczyn, które również znajdowały się w mieszkaniu. 

- Damianowi to już życia nie wróci, ale nie spocznę, dopóki nie dowiem się, kto i dlaczego przyczynił się do jego śmierci. Taka moja prośba do osób, które mogą cokolwiek wiedzieć, żeby się nie bały i żeby powiedziały - apeluje matka Damiana, w reportażu. 

Tajemnicza śmierć młodej dziewczyny pod Łosicami. W polu znaleziono jej ciało