6 kwietnia w godzinach popołudniowych policja została poinformowana przez świadków o psie, który jest ciągnięty za samochodem na trasie między Wirami i Wirkami. Zrobiła to 59-letnia kobieta- Teresa M. Została natychmiast zatrzymana, a pies trafił do schroniska w Świdnicy.
Jak czytamy na portalu swidnica 24.pl, Teresa M. jest sołtyską wsi Wirki od sześciu kadencji. Była wiceprzewodniczącą Rady Gminy Marcinowice. Stratowała również w wyborach do Rady Gminy Marcinowice w 2018 roku. “Prowadząc z mężem gospodarstwo rolne zawsze chętnie pomagam osobom potrzebującym, bo na tym polega nasze społeczne poczucie współodpowiedzialności. Będąc gospodarzem świetlicy wiejskiej, okazuję zrozumienie i przychylność wszelkim inicjatywom mieszkańców, które sprzyjają rozwojowi naszej wsi oraz budowaniu lokalnej wspólnoty.” – pisała w sowich materiałach wyborczych podczas ostatnich wyborów samorządowych.
Drastyczna sytuacja, która miała miejsce 6 kwietnia, pokazuje niestety zupełnie co innego. Ta sama kobieta, która prowadzi gospodarstwo rolne i codziennie ma kontakt ze zwierzętami, przywiązała psa hakiem do samochodu i ciągnęła go po jezdni. Ten był bezradny i nie mógł się sam odczepić od pojazdu. Sołtyska przyznała się do winy. Powiedziała, że pies jej uciekł i właśnie takim sposobem chciała go zabrać do domu.
– Pies był mocno poobijany. Miał zdartą łapę i krwawiącą ranę z korpusu. Wczoraj dostał leki, dzisiaj jest pod opieką w przychodni weterynaryjnej Bartosza Podczasiaka. Mimo obrażeń jest niezwykle żywotny, a przy tym grzeczny i bardzo cierpliwy – mówiła portalowi swidnica24.pl Adrianna Kaszuba, prezes Fundacji Mam Pomysł, która prowadzi schronisko w Świdnicy.
Istnieje przypuszczenie, że pies wcześniej trzymany był przez kobietę wyłącznie na łańcuchu. Gdy pojawił się w schronisku był brudny, śmierdzący, zaniedbany, karmiony najprawdopodobniej zlewkami.
– Tłumaczyła, że jej uciekł i w ten sposób chciała go doprowadzić do domu. Najpierw biegł za samochodem, potem zniknął jej z pola widzenia, wtedy dopiero zauważyła, że ciągnie go po asfalcie. Wskazują na to także plamy krwi na jezdni – informuje prokurator rejonowy Marek Rusin. – Wszczęliśmy postępowanie w kierunku znęcania się nad psem ze szczególnym okrucieństwem. Będziemy sprawdzać, czy to była jednorazowa sytuacja, czy zwierzę doznawało przemocy także wcześniej – dodaje prokurator.
Za znęcanie się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności.
Kobieta do prokuratury zostanie doprowadzona w czwartek. Do tego czasu pozostanie w policyjnym areszcie.
Jak czytamy na Facebooku Schroniska dla Bezdomnych Zwierząt w Świdnicy, piesek dzielnie znosi całą sytuację. Oczyszczane mu są właśnie rany, przyjmuje też zastrzyki i opatrunki. Pracownicy są w dużym szoku, że tak sympatyczny czworonóg otrzymał taką porcję ludzkiego okrucieństwa.
Pies został przyjęty do schroniska i pozostaje wyłącznie na utrzymaniu Fundacji Mam Pomysł. Jak na razie, nie ma co liczyć na jego adopcję, dopóki nie zagoją się rany, a organy ścigania nie doprowadzą postępowania do końca.
Polecany artykuł: