- Deszcz poprawił sytuację, ale ta wciąż jest groźna - mówi Jarosław Bełza, pełniący obowiązki Nadleśniczego Nadleśnictwa Milicz.
- Początek maja okazał się bardziej wilgotny, jest więcej opadów i wilgoci. Wilgotność ściółki podniosła się znacznie, nawet do 35 procent i to zmniejszyło zagrożenie pożarowe - wyjaśnia leśnik z Milicza. Jednak jak zaznacza, wystarczą dwa tygodnie upalnej aury, by ściółkę ponownie wysuszyć. Dlatego w lasach powstają zbiorniki retencyjne.
- Wybudowaliśmy nowe zbiorniki w leśnictwie Rakłowice o powierzchni 3,7 hektara, one właśnie się napełniają. Chcemy w ten sposób zatrzymać jak najwięcej wody w lasach. Ta wilgotność spożytkowana jest zarówno przez rośliny, jak i zwierzęta - dodaje Jarosław Bełza.
Budowa nowych zbiorników kosztowała ok. 800 tysięcy zł. Dodajmy, że na terenie całego nadleśnictwa Milicz znajdują się 44 zbiorniki retencyjne o łącznej powierzchni przekraczającej 30 hektarów.