Sprzedawał ludzkie mięso na Hali Targowej we Wrocławiu. Karl Denke, czyli przedwojenny kanibal z Ziębic

i

Autor: Wikipedia

Kryminalny Dolny Śląsk

Sprzedawał ludzkie mięso w Hali Targowej we Wrocławiu. Poznaj historię Karla Denke, czyli kanibala z Ziębic

2023-12-04 15:01

Historia Karla Denke wstrząsnęła przedwojennym Dolnym Śląskiem. Ten z pozoru sympatyczny mężczyzna okazał się seryjnym mordercą oraz ludożercą. Ciała swoich ofiar ćwiartował na kawałki, które następnie peklował i sprzedawał m.in. na wrocławskiej Hali Targowej. Kupującym wmawiał, że jest to wieprzowina i cielęcina dla dzieci. Co się stało z "Ojczulkiem" Karlem Denke?

Przed II wojną światową wieś Ziębice należała do Niemiec i wówczas nosiła nazwę Münsterberg. Było to spokojne miasteczko na Dolnym Śląsku, w którym prężnie działał przemysł, m.in. zakłady ceramiczne czy fabryka chemiczna. Żaden z mieszkańców nie spodziewał się tego, co wydarzyło się kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia w 1924 r. 

O co chodzi z kanibalem z Ziębic? 

20 grudnia 1924 r. do Münsterberg przybył Vincenz Olivier. Był on bezrobotnym czeladnikiem stolarskim, a w przedwojennych Ziębicach szukał możliwości zarobku. W końcu dotarł do domu szanowanego handlarza Karla Denke. Mężczyzna spytał się gospodarza o pracę, na co Denke zaproponował mu 20 fenigów, jeśli ten napisze list. Przybyły gość zgodził się na tę ofertę i przystąpił do pisania. 

Denke zaczął dyktować mężczyźnie treść wiadomości do swojego brata. Już samo przywitanie rozbawiło Vincenza tak, że zaczął się śmiać. Reakcja gościa na tyle zdenerwowała gospodarza, że Denke chwycił za motykę i uderzył przybysza w głowę. Cios nie był śmiertelny i mężczyźnie udało się uciec.  

Wybiegł na zewnątrz i zaczął wzywać pomoc. Na miejscu zjawiła się trójka sąsiadów, jednak uwierzyli oni zaufanemu gospodarzowi. Vincenz udał się następnie na posterunek policji, gdzie zgłosił napaść. Funkcjonariusze na początku wyśmiali mężczyznę twierdząc, że "Ojczulek Denke" nie byłby w stanie nikogo zabić. Prewencyjnie zdecydowali się jednak sprawdzić tę sprawę. 

Policjanci przesłuchali Vincenza Oliviera, sąsiadów podejrzanego, a samego Denkego doprowadzili na posterunek w celu wyjaśnienia sprawy. Szanowany mieszkaniec Ziębic tłumaczył, że zaatakował przybysza, ponieważ ten po otrzymaniu jałmużny chciał go okraść. Zdecydowano się zatrzymać podejrzanego w areszcie. Gdy o 21:30 jeden z sierżantów zajrzał do celi Denkego, ten już nie żył. Popełnił samobójstwo wieszając się na własnej apaszce. 

Rodzina wystąpiła o wydanie ciała zmarłego oraz zezwolenie na pochówek. Po wydaniu ciała, policjanci udali się do domu samobójcy. To, co w nim odkryli, było przerażające. W szafach znaleziono wiele pokrwawionych ubrań, na parapecie leżały dokumenty kilkunastu osób, a w naczyniach odkryto zapeklowane mięso i kości. Późniejsza analiza laboratoryjna wykazała, że było to mięso pochodzenia ludzkiego. 

Co więcej, funkcjonariusze natrafili również na przyrządy do wyrabiania pasków, rzemyków oraz innych wyrobów z ludzkiej skóry. Denke miał przerabiać ludzkie włosy na sznurowadła. 

Zabijał, a potem sprzedawał ludzkie mięso na targu 

W trakcie śledztwa ujawniono, że Denke miał zezwolenie władz na sprzedaż swoich wyrobów. Mięsem handlował m.in. na Hali Targowej we Wrocławiu. Warto przypomnieć sobie, że w trakcie kryzysu gospodarczego mięso było na wagę złota. Denke sprzedawał ludzkie mięso, a kupującym wmawiał, że jest to wieprzowina lub cielęcina dla dzieci. 

Policjantom udało się ustalić nazwiska 20 ofiar, jednak szacuje się, że może być ich 30, a nawet ponad 40. Zauważono, że głównie Karl Denke mordował:

  • osoby przejezdne;
  • bezdomnych;
  • żebraków;
  • wędrowne prostytutki. 

Kanibal został pochowany 31 grudnia 1924 r. w nieoznakowanym grobie w kącie cmentarza. Odkrycie tych tragicznych wieści wstrząsnęło opinią publiczną, ale też przyniosło złą sławę Ziębicom. Ludzie bali się kupować mięso w obawie, że lokalni sprzedawcy kupowali towar od Denke. Mieszkańcy przez kilka miesięcy nie jedli mięsa, a do miasta dowożono wodę beczkowozami, ponieważ nikt nie chciał również pić miejscowej wody. 

Dalsze losy domu Karla Denke nie są znane. Wiadomo jedynie, że w 1928 r. wraz z polem, ogrodem i szopą budynek został wydzierżawiony przez miasto niejakiemu Ratzky'emu. 

Marszałek Hołownia o spotkaniu z Mateuszem Morawieckim

Sprawdź, jakie zimy były kiedyś na Dolnym Śląsku. Takich śnieżyc dzisiaj już nie doświadczymy