Sprawa śmierci 30-latki na Dolnym Śląsku. Godzinami czekała na transport między szpitalami

i

Autor: Pexels.com zdj. ilustracyjne

Dolny Śląsk

Sprawa śmierci 30-latki z Piławy Górnej na Dolnym Śląsku. Godzinami czekała na transport między szpitalami

2025-04-14 13:59

30-letnia Patrycja z Piławy Górnej zasłabła w domu. W szpitalu w Świdnicy zdiagnozowano u niej udar krwotoczny. Kobieta czekała godzinami na transport do specjalistycznego szpitala, niestety nie doczekała się odpowiedniej pomocy. Ojciec zmarłej córki nazywa sytuację „patologiczną”. Placówka wszczęła postępowanie wyjaśniające.

Śmierć 30-letniej Patrycji z Piławy Górnej zbulwersowała mieszkańców Świdnicy i okolic. Czy mamy do czynienia z nieszczęśliwym zbiegiem okoliczności, czy może to dużo głębszy problem w naszym systemie służby zdrowia?

Godzinami czekała na transport do specjalistycznego szpitala

Co wiemy na ten moment? Jak informuje portal TVN24.pl, który opisał historię, do zdarzenia doszło 27 marca. 30-letnia kobieta, mieszkanka Piławy Górnej zasłabła w swoim domu. Karetka pogotowia przyjechała szybko i przetransportowała 30-latkę do szpitala w Świdnicy. Tam, po wykonaniu tomografii komputerowej, zdiagnozowano udar krwotoczny. Okazało się, że pacjentkę trzeba jak najszybciej przewieźć do specjalistycznego ośrodka, który ma odpowiedni sprzęt do ratowania życia i personel.

Dramatyczne oczekiwanie na transport. Rozważali taksówkę

Ojciec Patrycji w rozmowie z TVN24 opisał dramatyczne kulisy poszukiwania transportu dla córki. Jak relacjonował, w szpitalu nie było dostępnej karetki, a próby zorganizowania transportu śmigłowcem również zakończyły się niepowodzeniem.

– Poinformowali nas, że tak nie powinno być, ale nie znaleźli transportu dla mojej córki, odmówiono też śmigłowca. Nawet padła sugestia, że jeden z lekarzy zawiezie ją autem do Wałbrzycha

– opowiadał portalowi pan Marek. – Nie chcąc tracić czasu, zaproponowałem, że zawiozę ją swoim samochodem. Nie dostałem na to zgody. Usłyszałem za drzwiami, jak dwóch lekarzy rozmawia między sobą i wymieniają pomysł zamówienia taksówki. Byłem w takim szoku, nadal nie dowierzam

– dodawał zrozpaczony ojciec.

Godziny walki o życie. Pomoc przyszła za późno?

Ostatecznie, po wielu interwencjach, udało się zorganizować prywatną karetkę z Jeleniej Góry, ale ta miała być dostępna dopiero za 1,5 godziny. Próby uzyskania pomocy przez numer 112 również nie przyniosły rezultatu.

Patrycja trafiła do szpitala w Wałbrzychu dopiero po czterech godzinach od omdlenia. Tam jednak, poinformowano, że lekarze muszą się zajmować innym pacjentem z wylewem i trzeba czekać. Po blisko sześciu godzinach od pierwszych objawów, 30-latka została przetransportowana do szpitala we Wrocławiu. Niestety, było już za późno na ratunek. Kobieta zmarła.

"Gdyby córka sprawnie została przetransportowana..."

– To patologiczna sytuacja. Gdyby córka sprawnie została przetransportowana do Wałbrzycha lub Wrocławia, pewnie byłaby nadal z nami

– mówił portalowi TVN24.pl zrozpaczony ojciec Patrycji.

Dyrektor szpitala w Świdnicy, Grzegorz Kloc, w odpowiedzi na zarzuty, powołując się na ochronę danych osobowych, nie chciał udzielać szczegółowych informacji. Podkreślił jednak, że szpital wszczął postępowanie wyjaśniające.

- W przypadku pani Patrycji szpital wykorzystał wszystkie dostępne możliwości, a opóźnienie wynikało z przyczyn niezależnych od nas

- przekazał dyrektor Kloc i zaznaczył, że szpital w takich trudnych przypadkach stara się organizować alternatywny transport dla pacjenta.

Wojewoda zawiadamia NFZ, będzie kontrola w szpitalu

Redakcja Radia Eski wysłała zapytania w tej sprawie do dyrekcji szpitala w Świdnicy - czekamy na odpowiedź. Pytania odnośnie liczby dostępnych zespołów ratownictwa medycznego wysłaliśmy także do Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego, który w poniedziałek (14 kwietnia) przesłał nam odpowiedź.

- System Państwowego Ratownictwa Medycznego – nadzorowany przez Wojewodę Dolnośląskiego – zadziałał prawidłowo i zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Pacjentka została przetransportowana z miejsca zamieszkania do szpitala właśnie przez systemowy zespół ratownictwa medycznego (ZRM). Zgodnie z ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym, na tym etapie kończy się rola systemu PRM. W momencie przyjęcia pacjentki do szpitala, to podmiot leczniczy odpowiada za stan zdrowia pacjentki. Ponadto szpital ma obowiązek zapewnić jej dalszą diagnostykę, leczenie, a także w razie konieczności, transport do innej placówki – przekazał nam Tomasz Jankowski, rzecznik prasowy Wojewody Dolnośląskiego.

Jak podkreślił w rozmowie z nami, ZRM nie jest uprawnione do realizacji transportów między szpitalami. Rzecznik zaznaczył również, że to nie pierwszy przypadek w ostatnich tygodniach, w którym świdnicki szpital ma trudności z zapewnieniem transportu medycznego

- W związku z tym Wojewoda Dolnośląski powiadomi o sprawie Narodowy Fundusz Zdrowia, który finansuje świadczenia realizowane przez szpitale, a dodatkowo zleci kontrolę w placówce, mającą na celu wyjaśnienie przyczyn niewywiązania się z obowiązków wobec pacjentki – dodaje Tomasz Jankowski.

Prawie 100 lat temu było osobnym miastem. Dziś, jest częścią Wrocławia