Na mecz w Gdyni do składu wrócili Ivan Ramljak, Kacper Gordon i Maksymilian Zagórski; zabrakło z kolei Jana Wójcika i Kacpra Marchewki. Wrocławianie od początku meczu ruszyli do ataku, chcąc jak najszybciej odskoczyć i wybić rywalom z głowy marzenia o zwycięstwie. Co prawda gospodarze po paru minutach prowadzili 7:6, ale kolejne 11 punktów (głównie autorstwa Jovanovicia i Dziewy) zdobyli Wojskowi, wychodząc na prowadzenie, którego już nie oddali.
Ostatnie 10 minut było już formalnością. Śląsk nieco zwolnił tempo gry, w grę wrocławian wdało się też nieco rozluźnienia, swoje minuty dostali młodzi Wojskowi. Trzy skuteczne akcje zaliczył Stewart, zdobycz punktową powiększył też Jovanović. Gdynianie kilka razy wykorzystali niefrasobliwość gości i wygrali tę część gry, co pozwoliło im jednak tylko na zmniejszenie rozmiarów porażki – mecz zakończył się wynikiem 102:63 dla Śląska.
Trójkolorowi w niedzielnym spotkaniu zdominowali niemal każdy aspekt gry. Śląsk wygrał zbiórkę (33:28), rzucał na bardzo dobrej skuteczności (37% zza łuku, 59% z gry i 94% z linii) i zdobył aż 26 punktów ze strat i 32 z szybkiego ataku.
Problemy z kontuzjami i słaba forma Asseco Arki dla nikogo nie są tajemnicą; niemniej wyższość na papierze trzeba było jeszcze potwierdzić na parkiecie. Trójkolorowi to zadanie wykonali w stu procentach, wygrywając w przekonującym stylu i z dużą przewagą nad rywalem.
Kolejne spotkanie WKS rozegra w najbliższą sobotę, kiedy o 19:30 zmierzy się na wyjeździe z Polpharmą Starogard Gdański.
Polecany artykuł: