WKS Śląsk Wrocław - MKS Start Lublin. Debiut Adama Waczyńskiego
W sobotę, 9 listopada, o godzinie 17:30 w Hali Stulecia odbył się mecz Śląsk Wrocław - Start Lublin. Dla WKS-u był to mecz ważny, w którym podopieczni trenera Miodraga Rajkovicia chcieli pokazać, że słaby początek sezonu to tylko wypadek przy pracy. Dodatkowo, dla kibiców była to okazja, aby obejrzeć w akcji jednego z dwóch nowych zawodników Śląska, Adama Waczyńskiego. W kadrze na to spotkanie nie było jeszcze rozgrywającego, D.J. Coopera.
Wyjściowa piątka Śląska Wrocław na mecz ze Startem Lublin:
W barwach Startu Lublin w wyjściowej piątce oglądaliśmy z kolei m.in. byłego zawodnika WKS-u, Jakuba Karolaka. To właśnie on popisał się pierwszym trafieniem za 3 punkty w meczu. Śląsk od pierwszych minut zmagał się z dziwnymi problemami w defensywie, regularnie gubiąc krycie, na co szybką przerwą na żądanie zareagował trener Rajković. Doskonale w mecz wszedł za to Adrian Bogucki, który przez pierwsze pięć minut zdobył aż 8 punktów. Spotkanie było dosyć wyrównane, a żadna drużyna nie potrafiła odskoczyć na większy dystans. Pierwsza kwarta zakończyła się ostatecznie wynikiem 19:17.
Warto odnotować gorącą wrzawę, jaką przywitany został Adam Waczyński. W drugiej kwarcie kibice skandowali nazwisko wielokrotnego reprezentanta Polski, zachęcając cały zespół do walki. Po zawodnikach WKS-u widać było duże zaangażowanie, co przekładało się na solidną grę w defensywie. Pierwsze minuty Waczyńskiego na parkiecie od razu pokazały, że jest to koszykarz z ogromnym doświadczeniem i spokojem. Na parkiecie imponował umiejętnością chłodnej oceny sytuacji i podejmowaniem dobrych decyzji, choć początkowo szwankowała u niego jeszcze nieco skuteczność. Śląsk na dobrej grze w obronie konsekwentnie budował przewagę, dodając do tego kilka niezłych rzutów za 3 punkty. Druga kwarta zakończyła się wynikiem 44:32.
W trzeciej kwarcie zawodnicy Startu Lublin mieli początkowo problem z dojściem do otwartych pozycji rzutowych, a w grze wrocławian szczególnie podobać mogły się liczne bloki, które notował niemal cały zespół. Drużynę gości przy grze trzymali jednak Jakub Karolak i Manu Lecomte, którzy rozgrywali bardzo dobre zawody. Pod koniec trzeciej kwarty Start Lublin złapał kontakt z WKS-em, zmniejszając różnicę punktową do zaledwie pięciu. Ostatecznie przed ostatnimi dziesięcioma minutami meczu tablica świetlna wskazywała wynik 62:56.
Zawodnicy Śląska wrócili do dobrej gry w obronie i skuteczności z pierwszej połowie. Po niecałych trzech minutach czwartej kwarty prowadzili 70:58, zmuszając trenera gości do wzięcia przerwy na żądanie. W drużynie WKS-u świetnie wyglądał Jeremy Senglin, który nie tylko był najlepszym strzelcem Śląska, ale notował również wiele cennych zbiórek. Wrocławianie złapali swój rytm i w końcu wyglądali jak zespół z prawdziwego zdarzenia. Wielopodaniowe akcje, walka o każdą piłkę, ogromne zaangażowanie i dążenie do wspólnego celu - to właśnie te elementy sprawiły, że Śląsk w sobotnie popołudnie okazał się lepszy od Startu Lublin. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 87:77, jednak koszykarze kibice i koszykarze WKS-u mogli wracać do domów zadowoleni.
Punkty dla Śląska zdobywali:
- Angel Nunez - 16
- Błażej Kulikowski - 11
- Daniel Gołębiowski - 4
- Marcel Ponitka - 9
- Ajdin Penava - 15
- Kenan Blackshear - 2
- Adrian Bogucki - 9
- Adam Waczyński - 2
- Reggie Lynch - 2
- Jeremy Senglin - 17