Kiszonki już od kilku lat towarzyszyły kadrze olimpijskiej w kajakarstwie. Jednak dopiero współpraca z Gospodarstwem Rolniczym Sznajder pogłębiła zasób żywnościowy zawodniczek i trenerów.
- Do Igrzysk Olimpijskich w Tokio preferowałem ogórki i kapustę, natomiast później nawiązaliśmy współpracę z gospodarstwem Państwa Sznajder. Okazało się, że jest także kiszony kalafior, kiszony czosnek, polskie kimchi z czerwonej kapusty, kiszona kapusta w całości - w całych główkach, kiszona marchewka i rzodkiewki. Menu kiszonkowe nagle znacznie nam się wydłużyło - mówi Tomasz Kryk, trener kadry olimpijskiej kajakarek.
Odkąd olimpijczycy zaczęli regularnie wozić kiszonki na zgrupowania, pojawiły się efekty. Od długiego czasu w kadrze nikt nie choruje, każdy jest w pełni sił i gotowości na trening. Nie ma również przerw w trenowaniu spowodowanych przeziębieniami czy też infekcjami. Dlatego trener kajakarek zdecydowanie poleca wszystkim sportowcom zdrowie żywienie, w szczególności kiszonki z buraków. Dobrym przykładem zawodniczki stosującej ten naturalny probiotyk jest chociażby znana wszystkim Justyna Kowalczyk.
- Burak ma doskonałe właściwości antyoksydacyjne. Przyśpiesza regenerację naszego organizmu oraz jego odtruwanie po wysiłkach. W efekcie intensywnych treningów powstaje między innymi kwas mlekowy oraz produkty przemiany materii. Sok z buraka czy sam burak powoduje szybsze oczyszczanie się naszego organizmu - tłumaczy Kryk.
A jak dokonała się ta smaczna, wspólna przygoda? Wszystko zaczęło się, gdy trener kajakarek tuż po Igrzyskach w Tokio udzielił wywiadu, podczas którego podkreślił fakt, że treningi były tylko połową sukcesu. Drugą połowę uzupełniało zdrowe jedzenie - w szczególności kiszonki, które pomogły dobrze żołądkowo przygotować się do Igrzysk. Właśnie wtedy na wypowiedź trenera zareagowało Gospodarstwo Rolne Sznajder, które skontaktowało się ze sztabem trenerskim i zaoferowało współpracę.
W ramach tego partnerstwa kajakarze odwiedzili Karnice obok Żmigrodu i poznali tajniki kiszonek, które na co dzień spożywają. Gospodarze podczas spotkania nie szczędzili słów o korzyściach tych produktów.
- Poprawiają odporność, czyli dbają o nasze zdrowie. Jeżeli regularnie jemy kiszonki to naprawdę dużo mniej lub w ogóle nie chorujemy. Zamiast do apteki na co dzień trzeba chodzić do warzywniaka lub samemu robić kiszonki. Te produkty dbają także o naszą sylwetkę i oczyszczenie organizmu. Wtedy jesteśmy też uśmiechnięci, wypoczęci, pełni dobrej energii i chce nam się żyć - mówi Emilia Sznajder - Chmura, współwłaścicielka gospodarstwa.
Polecany artykuł:
Kadra z tego spotkania wyniosła nie tylko cenną wiedzę i dobrego żywnościowego partnera, ale także sporą ilość kiszonek, które wraz z nimi udały się na zgrupowanie do Zakopanego.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!