- We Wrocławiu odbyła się manifestacja narodowców sprzeciwiających się „germanizacji” miasta.
- Protestujący krytykowali władze za rzekome promowanie niemieckich symboli i domagali się zmiany nazwy Hali Stulecia.
- Konflikt wokół historycznych nazw we Wrocławiu zaostrza się.
- Sprawdź, dlaczego kwestia niemieckich nazw wywołuje tak silne emocje we Wrocławiu.
Hasła przeciwko "germanizacji" na wrocławskim Rynku
W niedzielę, 27 lipca, pod pomnikiem Aleksandra Fredry zebrali się przedstawiciele oraz zwolennicy Ruchu Narodowego i Młodzieży Wszechpolskiej. Centralnym punktem ich manifestacji był sprzeciw wobec zjawiska, które określili jako "germanizację" Wrocławia. W sercu miasta rozbrzmiewały okrzyki, takie jak "Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz i Wrocławia germanił" czy "Dolnośląskie zawsze polskie".
Protestujący przygotowali również symboliczną instalację – tekturową postać prezydenta Jacka Sutryka ubraną w pruski mundur, z tabliczką z napisem "Breslau".
"Ród Hohenzollernów przyczynił się do rozbiorów naszego państwa. Ale urzędnicy posunęli się dalej, na Moście Grunwaldzkim chcą przywrócić napis Keiserbrucke. Dlatego naszym zadaniem obrona historii miasta" – mówił podczas pikiety Krzysztof Kaim z Młodzieży Wszechpolskiej, nawiązując do daty manifestacji. Jak podkreślił, 27 lipca to rocznica przywrócenia polskich napisów w mieście po wojnie.
Wtórował mu Łukasz Czarnecki z Wrocławskiego Ruchu Narodowego. "Temat, który nas zjednoczył to temat germanizacji naszego pięknego miasta. Chcemy być łączeni z polską historią. Musimy sobie postawić pytanie o źródło tego żałosnego zjawiska. Wrocław to polskie miasto" – stwierdził Czarnecki.
Szokujący pomysł: Hala Stulecia ma zmienić nazwę?
Organizatorzy protestu nie ograniczyli się jedynie do haseł i symbolicznych gestów. Przedstawili również zaskakujący postulat, który może wywołać kolejną publiczną debatę. W trakcie manifestacji zbierano podpisy pod petycją w sprawie zmiany nazwy Hali Stulecia. Według pomysłu narodowców, jeden z najważniejszych zabytków Wrocławia, wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, miałby nosić nazwę Hali Tysiąclecia.
Dlaczego jednak narodowcy chcą zmiany nazwy obiektu? Otóż nazwa "Hala Stulecia" pochodzi od jej pierwotnej niemieckiej nazwy - "Jahrhunderthalle". Została ona nadana w celu upamiętnienia setnej rocznicy wydania przez króla pruskiego Fryderyka Wilhelma III odezwy "Do mojego ludu" z 1813 roku, wzywającej do walki z Napoleonem Bonaparte, oraz setnej rocznicy bitwy pod Lipskiem.
Wszystko przez awanturę o Most Grunwaldzki
Niedzielny protest jest echem głośnej sprawy, która w ostatnich tygodniach rozpaliła emocje we Wrocławiu. Chodzi o plany związane z remontem Mostu Grunwaldzkiego, podczas którego miał zostać odtworzony jego przedwojenny, niemiecki napis – Kaiserbrücke.
Na takie rozwiązanie zgodził się konserwator zabytków, który argumentował, że jest to element historyczny obiektu i jego przywrócenie nie oznacza formalnej zmiany nazwy mostu. Pomysł wywołał jednak burzę, szczególnie w mediach prawicowych, i stał się zarzewiem oskarżeń o próbę "germanizacji" przestrzeni publicznej.
Pod wpływem narastającej presji i publicznej dyskusji władze Wrocławia ostatecznie wycofały się z tego pomysłu, zapowiadając, że historyczny napis nie powróci na most.
