Prof. Krzysztof Simon apeluje, że w najbliższych dniach służbę zdrowia w Polsce czeka "tragedia, która wypłynie na powierzchnię". Powodem jest zbyt mała liczba pielęgniarek i anestezjologów obsługujących respiratory.
- I tu zaczynamy mieć problem z pacjentami wymagającymi intensywnej opieki medycznej. Sprzęt jest, ale brakuje pielęgniarek, o czym mówiłem już dwa miesiące temu oraz anestezjologów, umiejących go obsługiwać. To jest sprawa ogólnopolska i to będzie dramat przy większej liczbie przypadków - mówi prof. Simon, ordynator oddziału chorób zakaźnych w szpitalu przy ul. Koszarowej we Wrocławiu.
Prof. Simon podkreśla, że problem braku personelu medycznego dotknie szczególnie pacjentów COVID-19 w ciężkim stanie, a takich jest coraz więcej.
Lekarz negatywnie ocenia powrót do podróżowania czy spotkania w gronie znajomych na majówkę i prosi, aby unikać dużych skupisk ludzkich, a szczególnie tyczy się to seniorów, chorych na cukrzycę, otyłość, nowotwory i nadciśnienie.
- Takie osoby, jeśli chcą przeżyć, muszą bezwzględnie utrzymywać bezpieczny dystans i reżim domowy.
Dopuszczenie rozgrywek piłkarskich profesor również uważa za zły pomysł.
- Jeśli hamujemy epidemię, to musimy czegoś przestrzegać. Rozumiem, jak ktoś strzela z łuku, na strzelnicy czy biega samotnie, to nikomu to nie przeszkadza. Ale jak 22 osoby kopią piłkę na murawie i stykają się ze sobą, to mam wątpliwości, czy wirus się nie szerzy.
Po majówce piłkarze mają wrócić do treningów.