Sytuacja po powodzi w Kłodzku
Malwina, wolontariuszka z grupy na Facebooku "Kłodzko 998 Alarmowo" przejechała trasę Ołdrzychowice - Trzebieszowice - Lądek-Zdrój. Widziała apokaliptyczny obraz.
"Z niektórych domów zostały tylko pojedyncze ściany, w innych widać cały ich przekrój, bo woda zmiotła część. Na ulicach leżą osobiste rzeczy, na drzewach wiszą okna, krzesła. Samochody leżą na dachach. Ludzie są głodni, brakuje im środków higienicznych, leków oraz artykułów do sprzątania: chemii i sprzętów"
- powiedziała.
Jak dodała, niektórzy powodzianie uważają za niewystarczającą oferowaną im pomoc, np. mieszkańcy Trzebieszowic wskazują, że przyjechało za mało beczkowozów.
Zaznaczyła, że w rejonach dotkniętych powodzią nie ma wciąż sieci GSM, a ludzie są odcięci od informacji.
"Nie wiedzą, co się dzieje, nie mogą wezwać pomocy, ani skontaktować się z rodziną. Tam są dzieci, starsi ludzie"
- podkreśliła.
Wolontariuszka wskazała, że większość jej znajomych na Facebooku jest z Kotliny Kłodzkiej i co chwilę piszą posty, oferujące pomoc.
"Niestety, pojawiają się też takie posty, w których znajomi szukają zaginionych bliskich. Serce pęka"
- przyznała.
Zaapelowała także, aby sprawdzać posty i grupy, gdzie potrzebna jest pomoc. Według jej informacji Kłodzko już nie przyjmuje odzieży, ale jest ona bardzo potrzebna w Stroniu.
"Przede wszystkim w najbliższym czasie będą potrzebne artykuły budowlane każdego rodzaju: okna, regipsy, drzwi"
- dodała.
Kobieta zdecydowała się na pomoc, bo są to jej rodzinne strony. Jak dodała, ludzie byli bardzo zdziwieni, że są prywatnymi osobami i myśleli, że zaczęły pomagać im władze.
W Kotlinie Kłodzkiej trwa usuwanie skutków fali powodziowej. W Kłodzku doszło do największych zniszczeń, bo miasto znalazło się pod wodą. W poniedziałek rząd wprowadził stan klęski żywiołowej na objętym powodzią obszarze części województw dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego. Rozporządzenie w tej sprawie będzie obowiązywać do 16 października włącznie.
Wysoka woda na Wisłoku po ulewach
Zobacz naszą galerię!