Poszła na jarmark we Wrocławiu i wydała fortunę. Tylko 3 rzeczy były tego warte!

2025-11-25 12:09

Jarmark Bożonarodzeniowy we Wrocławiu co roku przyciąga tłumy, ale czy warto tam jeść? Sprawdziła to znana blogerka kulinarna i była uczestniczka "MasterChefa", Natalia Maszkowska. Wydała ponad 200 złotych, a jej wnioski są bezlitosne. Tylko kilka rzeczy uratowało honor wrocławskiego jarmarku.

Blogerka sprawdziła jedzenie na Jarmarku Bożonarodzeniowym we Wrocławiu

i

Autor: Nathallae - Natalia Maszkowska/ Facebook

Natalia Maszkowska, znana w sieci jako Nathallae, to blogerka kulinarna i była uczestniczka programu "MasterChef", która postanowiła wziąć pod lupę ofertę gastronomiczną Jarmarku Bożonarodzeniowego we Wrocławiu. W swoim poście zapowiedziała, że sprawdzi, czy wrocławski jarmark wciąż szokuje cenami i rozczarowuje smakiem.

Blogerka postanowiła sprawdzić, czy sytuacja poprawiła się w stosunku do poprzedniego roku. Jak sama przyznała, jej celem było znalezienie odpowiedzi na pytanie: "Czy nadal jest tak drogo jak w zeszłym roku i czy tak niesmacznie. No i czy warto na coś wpaść tutaj do jedzenia."

Jarmark we Wrocławiu - co poszło nie tak? Bolesne zderzenie z pierogami i pajdą

Jako miłośniczka pierogów, Natalia Maszkowska rozpoczęła swoją kulinarną podróż właśnie od nich. Niestety, już pierwszy wybór okazał się ogromnym rozczarowaniem.

- Skoro jestem naczelną pierogarą, no to musimy zacząć oczywiście od pierogów ruskich. Za pierogi ruskie musimy zapłacić 35 złotych i niestety, ale całe są skąpane w oleju. Chociaż na początku myślałam, że to jest woda bo ledwo się smażyły. Dodatki u mnie to śmietana oraz prażona cebulka. Niestety, prócz tego, że pierogi są bardzo tłuste, to ciasto było tak przesuszone, że ledwo dało się je pogryźć. Czyli jest drogo, ale za to niesmacznie

- przyznała blogerka.

Kolejnym testowanym daniem była pajda chleba, czyli jarmarkowy klasyk. Tutaj ocena była jeszcze bardziej surowa. Za porcję z kiełbasą, smalcem i cebulą blogerka również zapłaciła 35 złotych, jednak jakość produktu pozostawiała wiele do życzenia.

- O ile pierogi były słabe, to ta pajda była fatalna. Kiełbasa była okropnie tłusta, cebula była bardziej podgotowana, niż smażona, również cała zalana tłuszczem, a smalec po prostu nie miał smaku. W cenie zdecydowanie powinni dawać coś na zgagę i powiem Wam szczerze, że mnie byłoby wstyd takie coś sprzedać

- zaznaczyła.

Światełko w tunelu. Te przysmaki warto spróbować!

Mimo fatalnego początku, na wrocławskim jarmarku znalazły się produkty, które zachwyciły byłą uczestniczkę "MasterChefa". Pierwszym pozytywnym zaskoczeniem był niewielki, ale idealnie przygotowany górski serek.

- Wzięłam serek mały z żurawiną, więc był idealnie podgrillowany, kosztował 6 złotych i był naprawdę przepyszny. Idealny balans słonego sera ze słodką żurawiną

- przyznała.

Blogerka doceniła również smak grzańca, choć miała do niego drobną uwagę. Napój bez pamiątkowego kubka kosztował 20 zł. "Jest on naprawdę bardzo smaczny, choć dla mnie za mało przypraw korzennych. A jak zbieracie kubki no to kubek kosztuje 20 złotych."

Natalia nie poddała się po pierwszej pierogowej porażce i postanowiła dać im drugą szansę w innej pierogarni. Tym razem zamówiła pierogi z mięsem i barszcz z uszkami. Mimo wysokiej ceny, to był strzał w dziesiątkę.

- Poszłam do pierogarni na pierogi z mięsem oraz na barszcz z uszkami. No cóż....tanio nie jest, bo za taki zestaw z dodatkową cebulą zapłaciłam 63 zł. Zacznijmy od pierogów, które były malutkie, ale naprawdę wypchane farszem. Uważam, że za tę cenę powinno być ich więcej, albo powinny być większe, ale naprawdę są przepyszne. I dla tych pierogów naprawdę warto tutaj wpaść. Barszcz z uszkami również był przepyszny i idealnie pieprzny

- skomentowała.

Słodkie rozczarowania i gorzkie podsumowanie

Niestety, desery ponownie obniżyły ogólną ocenę jarmarku. Gofry za 31 złotych okazały się klapą. - Niestety w ogóle nie był chrupiący, a śmietana według mnie miała jakiś zagęstnik, bo była nienaturalnie gęsta, wręcz zapychająca - słyszymy na filmie. Podobnie było z czekoladą krasnala za 22 złote.

- Czekolada kosztowała 22 zł i niestety pierwsze rozczarowanie, bo śmietana niestety była kupna. Z początku wyglądało to dobrze, czekolada jest gęsta, ale w smaku bliżej jej do polewy czekoladowej do ciast i na pewno kojarzycie ten smak

-podkreśliła.

Ostateczny rachunek za degustację wyniósł 212 złotych. Podsumowanie Natalii Maszkowskiej jest jednoznaczne - cena jest niewspółmierna do jakości większości serwowanych dań. Mimo wszystko, blogerka wskazała trzy produkty, dla których warto odwiedzić wrocławski jarmark.

- Za wszystko zapłaciłam 212 zł, co uważam że jest absurdalną ceną w stosunku do jakości, ale warto tutaj wpaść na pewno na pierogi z mięsem, barszcz z uszkami oraz na serki górskie

- zaznaczyła.

Na szczęście, jak zauważyła, jarmark to nie tylko jedzenie. - Poza jedzeniem jest bardzo dużo rękodzieła, które wygląda pięknie - przyznała.