Na plażach miejskich obowiązują takie same zasady jak w restauracjach. Czyli zakrywanie nosa do czasu zajęcia miejsca przy stoliku, zachowywanie odległości, czy fakt że przy jednym stoliku, może siedzieć tylko rodzina lub osoby mieszkające pod jednym dachem. Przestrzeganie tego w dużym stopniu zależy od samych klientów.
- My nie mamy możliwości zweryfikowania tego. My nie mamy nawet prawa pytać się ludzi, czy są spokrewnieni, czy mieszkają w jednym gospodarstwie domowy. Poza tym podejrzewam, że odpowiedź byłaby zawsze jedna: Oczywiście! - mówi Andrzej Bobak, współwłaściciel Zazoo, HotSpot, Urban Garden i ForestBar .
Limity maksymalnej osób na plażach, które maja po kilka, a nawet kilkanaście tysięcy metrów kw, ciężko jest osiągnąć.
- No i teraz pytanie. Czy będziemy trzymać się nakazów narzuconych przez rząd? Czy podejdziemy do tematu troszeczkę mądrzej i w pewnym momencie po prostu zamkniemy plażę? Na HotSpocie nie mieliśmy potrzeby tego zrobić, bo tam jest kilkanaście tysięcy metrów kw, ogromny obszar i ludzie aż tak na siebie nie wchodzą. Jednak na Zazoo w pewnym momencie musieliśmy zamknąć bramkę i poprosić ludzi, aby chwile poczekali aż plaża się zluzuje. Mimo że nie osiągnęliśmy tych rządowych limitów! - dodaje Andrzej Bobak.
Pomimo zniesienia przez rząd od soboty(30 maja)tych limitów, zastanawiają się czy dla bezpieczeństwa, nie kontynuować takiej praktyki.
W czerwcu we Wrocławiu mają ruszyć dwie kolejne plaże. Jedna na Gaju, a druga na kąpielisku przy ul. Harcerskiej(na Oporowie).