Otwarte przedszkola. Tak wygląda nowa rzeczywistość w czasie pandemii. Nauczycielki w przyłbicach, sale przepełnione smutkiem

i

Autor: Pixabay.com Otwarte przedszkola. Tak wygląda nowa rzeczywistość w czasie pandemii. Nauczycielki w przyłbicach, sale przepełnione smutkiem

Otwarte przedszkola. Tak wygląda nowa rzeczywistość w czasie pandemii. Nauczycielki w przyłbicach, sale przepełnione smutkiem

2020-05-06 12:30

Otwarte przedszkola są właściwie tylko w Głogowie, tam prezydent zdecydował o otwarciu placówek przedszkolnych. Jak wygląda nowa rzeczywistość w przedszkolach w czasie pandemii? Dyrektorzy twierdzą, że bardzo smutno i może to zaburzać psychikę dzieci. Ale innego wyjścia nie ma. Z otwartych przedszkoli rysuje się więc przygnębiający obraz nauczycielek w przyłbicach i pustych sal, z których usunięto pluszaki.

Przypomnijmy, w większości przypadków na Dolnym Śląsku przedszkola są zamknięte. Tak jest we Wrocławiu oraz m.in. w powiatach: jeleniogórskim, milickim i trzebnickim - czytaj też: Dzieci na Dolnym Śląsku pozostają w domach. Gminy nie otwierają żłobków i przedszkoli.
Wyjątkiem jest Głogów - tam prezydent Rafael Rokaszewicz zdecydował o otwarciu żłobków i przedszkoli. Oczywiście, w nowym reżimie sanitarnym.

- Oparliśmy się o wytyczne ministerstwa. Odkażanie, ograniczona liczba dzieci, usunięcie zabawek, których nie da się zdezynfekować, stworzenie salki izolacyjnej na wypadek, gdyby dziecko wykazywało jakiekolwiek objawy - wylicza Marta Dytwińska-Gawrońska, rzecznik prasowy prezydenta Głogowa i tak tłumaczy decyzję o otwarciu przedszkoli: - Taka była potrzeba rodziców. Kilkanaście minut po zakończeniu konferencji premiera zaczęliśmy realizować swój plan. Zapytaliśmy, czy jest taka potrzeba, żeby otworzyć przedszkola. Dyrektorzy dzwonili do każdego rodzica. Według ich deklaracji co czwarte przedszkolne i co trzecie żłobkowe dziecko miało wrócić do zajęć. Sytuacje są naprawdę różne. Niektórzy rodzice po prostu muszą wrócić do pracy.

Czy udało się przygotować głogowskie placówki na zupełnie nową rzeczywistość? - Przygotowywaliśmy się na ten scenariusz już wtedy, kiedy zamknięto żłobki i przedszkola. Wiedzieliśmy, że taki stan nie będzie trwał wiecznie i przyjdzie taki moment, że gospodarka wymusi powrót do pracy, a co za tym idzie otwarcie żłobków i przedszkoli -dodaje  Marta Dytwińska-Gawrońska.

Otwarte przedszkola. Nowa rzeczywistość, nowe zasady

Jak wygląda nowa rzeczywistość w przedszkolach, które już zostały otwarte? - Nauczyciele chodzą w przyłbicach, niektórzy dodatkowo zakładają maseczki. Reżim sanitarny jest przestrzegany, sale co godzinę wietrzone. Usunęliśmy dywany i pluszaki. Zostały klocki plastikowe, gry, zabawki plastikowe, bo to wszystko może być dezynfekowane. Ale sala wygląda smutno, bo to nie ta sala, co była przed koronawirusem - mówi Anna Piotrowska, dyrektor Przedszkola nr 7 przy ul. Stanisława Moniuszki w Głogowie. - Dzisiaj to wszystko odbyło się bardzo spokojnie, dzieci były przygotowane przez rodziców.

Dzisiaj do tej placówki przyszło zaledwie 10 dzieci. To znacznie mniej niż było w planie, bo po tym, jak podjęta została decyzja o ponownym otwarciu żłobków i przedszkoli, 29 rodziców deklarowało chęć przyprowadzenia dziecka do przedszkola. Przed pandemią do placówki uczęszczało 118 dzieci.

- Rodzice wszystko przemyśleli i wycofywali zgłoszenia. Często deklarują, że dzieci wrócą do przedszkoli, ale po 24 maja, jak już zasiłek opiekuńczy się skończy - dodaje Piotrowska.

Podobnie jest w Przedszkolu nr 17 przy ul. Królewskiej 14 w Głogowie. Tu do przedszkola przyszło 15 dzieci, przed epidemią było ich 146.

- Nowa rzeczywistość odbiega wyobrażenia od tego, co było przed epidemią. Niektórzy rodzice muszą wrócić do pracy. Wszelkie procedury wdrożyliśmy w kilka dni poprzedzających otwarcie przedszkola - mówi Urszula Rybakowska-Olszak, dyrektor Przedszkola nr 17 w Głogowie. - Już od progu witając dzieci, witamy je inaczej. Rodzic nie pojawia się w przedszkolnej szatni. Po wypisaniu oświadczenia zgadza się na pomiary temperatury. Rodzic składa też oświadczenie, że z pełną świadomością decyduje się na przyprowadzenie dziecka i że dziecko jest zdrowe. Każde dziecko dostaje kolorową maseczkę w prezencie. To po prostu miły gest, bo w przedszkolu nie trzeba ich nosić. Z kolei nauczyciele mogą mieć przyłbice i maseczki. Nie tworzymy sztucznego dystansu, nie noszą rękawiczek. Są płyny dezynfekujące, jest bieżąca woda. 

Posłuchaj. Mówi dyrektor przedszkola w Zbylitowskiej Górze Małgorzata Simajchel

Część rodziców ze względu na obawy przed koronawirusem woli samodzielnie zorganizować dziecku opiekę. Mimo to dyrektorzy zapewniają, że wszelkie zasady bezpieczeństwa w placówkach przedszkolnych zostają zachowane.

- Mając świadomość tego, że w sali przebywa 5 dzieci, tego miejsca jest wystarczająco dużo. Dzieci siedzą w odstępach od siebie. Pozbyliśmy się dywanów i wykładzin oraz przytulanek i lalek - mówi Urszula Rybakowska-Olszak. - Te dzieci, które przyszły są w wieku od 3 do 6 lat. Muszę z zadowoleniem stwierdzić, że prowadząc poranne rozmowy z rodzicami, dzieci są świadome szczególnego czasu, jaki obecnie panuje. Wyeliminowaliśmy leżakowanie, nie ma mycia zębów po śniadaniu, co jest nienaturalne. Do grupy przedszkolnej trafiło dwoje rodzeństwa, ale inne dzieci będą upominane, żeby nie przytulały się do siebie.

Czy zostanie zachowany dystans dwóch metrów. Między nauczycielami - tak, a między dziećmi? - Utrzymanie takiego dystansu między dziećmi jest nierealne - mówi jasno Rybakowska-Olszak.

Otwarte przedszkola. Czy przez nowe zasady ucierpi psychika dzieci?

Takich surowych zasad w dolnośląskich żłobkach i przedszkolach nie było nigdy. Czy brak bliskości, dystans społeczny, opustoszałe sale mogą mieć wpływ na psychikę dzieci. Tego obawiają się nie tylko rodzice, ale i sami dyrektorzy.

- Dzieci się bawią, ale psychiczna strona dzieci i nasza jest zaburzona. Problemem jest na przykład to, że nie można przytulić, jak dziecko płacze, a przecież przedszkole ma łączyć, dawać poczucie bezpieczeństwa - przyznaje Anna Piotrowska, dyrektor Przedszkola nr 7 w Głogowie. - Czy wpłynie to na psychikę dzieci? Trudno powiedzieć. Każde dziecko jest indywidualnością i tak jak każdy dorosły, radzi sobie inaczej.

- Przepracowałam 26 lat w zawodzie nauczyciela, a jedna sprawa ostatnio ciągle mnie nurtowała. Nie mieliśmy wcześniej dystansu szkolnej ławki, byliśmy razem z tymi dziećmi cały czas. Byliśmy blisko, czuliśmy się bezpieczni. Teraz pytanie: czy gdy któreś dziecko zacznie płakać, to czy odważę się je przytulić? Nie chcemy, żeby dziecko było w takim więzieniu, bez dywanów, bez zabawek i bez uczucia - dodaje Rybakowska-Olszak.

O tym, że sprawa jest dyskusyjna, mówi też rzecznik prezydenta Głogowa. - Na spotkaniu z prezydentem dyrektorzy powiedzieli, że to będzie bardzo trudny czas. Nauczyciele, przynajmniej większość, zdecydowali się na noszenie przyłbic po to, żeby dzieci widziały twarz, mimikę. To też bardzo ważne dla takich maluchów - mówi Marta Dytwińska-Gawrońska.

Jak dzieci poradzą sobie z koniecznością zachowania dystansu społecznego i czy to nie wpłynie na ich psychikę w przyszłości? Dowiemy się w przyszłości.

Drugi etap znoszenia obostrzeń. Premier podaje szczegóły
Sonda
Wyślesz dziecko do placówki kiedy tylko będzie taka możliwość?
Drugi etap znoszenia obostrzeń. Premier podaje szczegóły