Do tragedii w Karkonoszach doszło 30 stycznia. W godzinach popołudniowych ze szczytu Śnieżki ześlizgnęły się dwie osoby. Turyści spadli rynną śmierci do Kotła Łomniczki. Do akcji poszukiwawczej ruszyli ratownicy GOPR, a także czeska Horska Służba. Po pewnym czasie ratownicy odnaleźli ciała dwóch osób, które spadły z ok. 900 metrów.
W sieci pojawiły się zdjęcia i filmy z tragedii na Śnieżce. Żona zmarłego apeluje
W ciągu kolejnych dni po tragedii w sieci pojawiło się nagranie, na którym widać ludzi zsuwających się po ośnieżonym zboczu góry, to chwile tuż przed ich śmiercią. Opublikowane zostały nawet zdjęcia zwłok. Głos wówczas zabrał właściciel portalu Tatromaniak, który publikowanie tego typu materiału filmowego i jego rozpowszechnianie nazwał draństwem i policzkiem dla rodziny ofiary. Część osób komentując stwierdziła, że nagranie może mieć charakter edukacyjny. Dla jednej z rodzin publikacja nagrania miała jednak bardzo złe działanie.
„Jakim prawem to zrobiliście? Gdzie wasze serca, sumienia. Odwróć się teraz do osoby, którą kochasz i popatrz na nią dokładnie, co widzisz? …czy chciałbyś (chciała) żeby ktoś zrobił to samo tobie? Że ostatnie co zobaczysz pamiętając o nim to ten kadr z jego życia? Czy wiesz, że tu zostali jego bliscy, rodzina i dziecko? Masz dzieci? - pyta w dramatycznym apelu żona jednego ze zmarłych, cytowana przez portal Tatromaniak.pl
„Twój jeden ruch sprawił, że wszystko stało się dla nas nieznośne. Przez twój czyn droga, którą przyszło nam iść stała się trudniejsza. Jednak zdołamy podźwignąć ten ciężar. Mam za to nadzieję, że twój cię przygniecie.” - czytamy dalej.
Przerażające nagranie w dalszym ciągu jest w sieci. Jest pod nim kilkadziesiąt komentarzy, także tych krytykujących umieszczanie filmu w internecie.
Seria niebezpiecznych zdarzeń w Karkonoszach
Służby cały czas ostrzegają turystów wybierających się w wyższe partie gór przed trudnymi warunkami. Obecnie szlaki są oblodzone i bardzo śliskie. Zalecane jest używanie raków i kijów trekingowych. Mimo tych skrajnie niebezpiecznych warunków zdarzają się osoby lekceważące przepisy. Niedawno internet obiegło zdjęcie, na którym widać turystów stojących na oblodzonym dachu obserwatorium na Śnieżce. - Tam jest lód, a wejście na dach w każdej chwili może się skończyć tragedią – apelował Piotr Krzaczkowski, kierownik WOM na Śnieżce. Niewiele brakowało do tragedii.
Zaledwie kilka dni później grupa czeskich turystów próbowała zejść ze Śnieżki drogą Jubileuszową, która ze względu na złe warunki pogodowe jest zamknięta. Jedna osoba się poślizgnęła i spadła z trasy. Tym razem wszystko zakończyło się szczęśliwie.