Czesław Śliwa - najsłynniejszy oszust PRL-u. Poznaj historię fałszywego konsula z Wrocławia
Jesienią 1969 roku Wrocław obiegła informacja, że w mieście ma powstać nowy konsulat Austrii. Do stolicy Dolnego Śląska przyjechał bowiem Jack ben Silberstein, dyplomata żydowskiego pochodzenia, który został wyznaczony na nowego konsula.
W rzeczywistości był to Czesław Śliwa, który po prostu udawał konsula. Był jednak na tyle przekonywujący, że władze miejskie uwierzyły w jego rzekome plany. Wystarczyło, że się przedstawił, pokazał wizytówkę i każdy był na jego zawołanie. Nikogo nie dziwiło, że Śliwa nie ma własnego samochodu, dlatego wszędzie wozili go jego pracownicy. Nie płacił nawet za hotel, twierdząc, że zajmie się tym ambasada Austrii w Warszawie.
Czesław Śliwa był niezwykle przekonywujący w roli dyplomaty. Wcześniej był już skazany za oszustwa, m.in. podszywanie się pod inżyniera górnictwa.
Cała mistyfikacja związana z powstającym konsulatem Austrii we Wrocławiu trwała trzy miesiące. Wszystko zaczęło się wyjaśniać, kiedy to kierownictwo hotelu Monopol postanowiło skontaktować się z austriacką ambasadą w Warszawie, aby dowiedzieć się, w jaki sposób pokój Śliwy zostanie opłacony. Pracownicy ambasady nie wiedzieli nic o rzekomym konsulu, dlatego też skutkiem tego było złożenie doniesienia o przestępstwie.
Co ciekawe, nawet w trakcie zatrzymania przez milicję Czesław Śliwa utrzymywał, że jest konsulem i nazywa się Silberstein. Dopiero w trakcie rozprawy miał on przyznać się do oszustwa. Twierdził on jednak, że był to żart. Jak jednak służby dowiedzieli się, wyłudził on kilkanaście tysięcy złotych.
Historia Czesława Śliwy zainteresowała nawet filmowców. W 1989 roku reżyser Mirosław Bork nakręcił film "Konsul" z Piotrem Fronczewskim w roli głównej.