Na Uniwersytecie Wrocławskim odkryto kopalnię kryptowalut
Do odkrycia kopalni kryptowalut na Uniwersytecie Wrocławskim doszło już jakiś czas temu, bowiem stało się to 14 października. Zdarzenie potwierdziła rzeczniczka uczelni, zaznaczając, że dochodzenie w tej sprawie wciąż trwa. Kopalnia znajdowała się w piwnicy jednego z budynków Wydziału Prawa.
"To dopiero początek drogi. Zabezpieczyliśmy te urządzenia, współpracujemy z Centralnym Biurem Zwalczania Cyberprzestępczości. To żmudna praca, analityczna, która musi zostać przeprowadzona"
- przekazał nam komisarz Wojciech Jabłoński, rzecznik prasowy wrocławskiej policji.
Na miejscu funkcjonariusze ustalili, że koparki kryptyowalut poprzez routery łączyły się z urządzeniem zewnętrznym. To zwarcie tych urządzeń było też przyczyną zadymienia. Sprzęt komputerowy został zabezpieczony oraz przekazany do wrocławskiego Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości. Kolejnym krokiem w śledztwie jest ustalenie personaliów osób odpowiedzialnych za instalację "koparek".
"Przestępcy się chronią, bo nie chcą zostać zidentyfikowani. Proces cały czas trwa, nie jest to prosta rzecz, bo przestępcy często wykorzystują różne metody, żeby utrudnić nam namierzenie takiej osoby. Często oznacza to współpracę z innymi państwami. Jesteśmy na początku drogi ustalania, kto wydawał komendy, kto to zorganizował. Musimy przesłuchać też pracowników Uniwersytetu. Mamy narzędzia służące do przestępca, ale nie mamy osoby, która przestępstwo popełniła. Mogła to być też osoba spoza Uniwersytetu, która prowadziła tam np. prace modernizacyjne. Musimy mieć twarde dowody, które będziemy w stanie przedstawić przed sądem."
- dodał Wojciech Jabłoński.
Jakie straty poniosła wobec tego uczelnia? Tego nie wie sam Uniwersytet Wrocławski. Policja prowadzi postępowanie w sprawie kradzieży energii elektrycznej, jednak uczelnia nie jest w stanie określić, kiedy urządzenia rozpoczęły pobieranie prądu. Interesujące w całej sprawie jest miejsce, w którym zainstalowano sprzęt komputerowy.
"To było pomieszczenie piwniczne w budynkach Uniwersytetu Wrocławskiego. Sprzęt został ukryty. To było w przewodach wentylacyjnych. Sprzęt był wpięty w sieć elektryczną. Szukamy osoby, które są odpowiedzialne za instalację tego sprzętu"
- mówi nam Wojciech Jabłoński.
Cała sprawa będzie prawdopodobnie ciągnąć się miesiącami. Podczas śledztwa policja spodziewa się natrafić na wiele śladów, które mogą prowadzić do osób postronnych - każdą z nich trzeba będzie przesłuchać.