Milicki Klub Morsa funkcjonuje od 2016 r. Z roku na rok przybywa amatorów wspólnych, zimnych kąpieli. W tym roku sytuacja morsów skomplikowała się z powodów epidemiologicznych. Po kąpieli nie można pobiesiadować przy kiełbasce z ogniska i ciepłej herbacie, chyba że ktoś przywiezie ją ze sobą z domu.
- Nasz klub rozwija się elegancko, jest coraz więcej chętnych. Zaczynaliśmy od kilkunastu osób, ale w minionym sezonie było nas już po kilkadziesiąt. Wiadomo, że trzeba odporność budować, szczególnie teraz gdy mamy pandemię - mówi Janusz Dajczman, prezes Milickiego Klubu Morsów.
Mroźne kąpiele dają morsom wiele radości.
- Przede wszystkim jest to fajna forma spędzania wolnego czasu. Przyczynia się do poprawy samopoczucia, szczególnie w te jesienne i zimowe dni - mówi pan Marek.
- Już od 3 lat morsuję. Na co dzień ćwiczę, także na zakwasy jest to odpowiednie dla mnie - dodaje pani Barbara.
Kąpiele pomagają też morsom w utrzymaniu zdrowia przez cały rok.
- Przez kilka lat chorowałem systematycznie, zapalenie krtani, zapalenie oskrzeli. Ale z chwilą gdy zacząłem morsować po prostu wszystkie choroby odeszły. Więc jak się to mówi, zimna woda zdrowia doda - przekonuje pan Jarosław.
Zimnych kąpieli można spróbować trzy razy w tygodniu. Milickie morsy spotykają się w soboty o 14:00 a we wtorki i czwartki o 20:00 nad zalewem przy ul. Wojska Polskiego w Miliczu.