Jak zwrócił uwagę prezes BIG InfoMonitor Sławomir Grzelczak, po półtora roku trwania pandemii i rosnącej inflacji prawie połowa Polaków wciąż traci pieniądze z powodu nietrafionych zakupów spożywczych i złego gospodarowania żywnością.
- W porównaniu do wyników z jesieni 2019 r. jest to jednak rzadsze zjawisko, wówczas finansowe ubytki w budżecie z tego powodu deklarowało 55 proc. badanych. Co ciekawe, postawę udało się zmienić szczególnie osobom, które traciły w ten sposób spore kwoty – mówi.
Według badania przeprowadzonego przez Quality Watch dla Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor obecnie 42 proc. osób wskazuje, że w grę wchodzi do 200 zł miesięcznie wyrzuconych do kosza wraz z zepsutą żywnością. 6 proc. deklaruje, że traci wyższe kwoty, w tym nieliczni nawet do 1000 zł i więcej. Dwa lata temu z powodu nieskonsumowanego jedzenia, które poszło na zmarnowanie do 200 zł miesięcznie traciło 44 proc. Polaków, a kolejne 11 proc. więcej.
Częściej pieniądze wydane na żywność tracone są na wsiach i w mniejszych miejscowościach, gdzie przyznaje się do tego co najmniej połowa badanych. Lepiej wypadają pod tym względem miasta liczące 100 tys. osób i więcej. Jeśli chodzi o regiony, to wyrzucanie jedzenia jest najbardziej rozpowszechnione w woj. dolnośląskim, śląskim i zachodniopomorskim, są to jednocześnie obszary z czołówki województw z najwyższym odsetkiem niesolidnych płatników bieżących rachunków i rat kredytów.
Osoby, mające trudną sytuację finansową, marnują mniej żywności
Jak ocenił Grzelczak, przyczyną finansowych kłopotów w tych regionach jest najwyraźniej brak rozwagi w podejściu do gospodarowania budżetem domowym - "w różnych jego aspektach, również w czasie codziennych zakupów w sklepach spożywczych". Zaznaczył, że w całym kraju nie ma prostej zależności między nieprzemyślanymi zakupami żywności a znaczącymi problemami z opłacaniem bieżących rachunków i rat kredytów. "Można nawet odnieść wrażenie, że jest odwrotnie, częściej zdarza się, że tam gdzie kłopoty finansowe ma więcej osób żywność marnuje się rzadziej" – zauważył.
Jak wynika z badania dobrobyt, wyższe dochody nie sprzyjają szacunkowi do żywności. O ile zarabiającym do 2,5 tys. zł na rękę zdarza się tracić pieniądze z powodu nieudanych zakupów jedzeniowych w 40 proc. przypadków, to przekroczenie progu dochodowego 2,5 tys. zł zwiększa odsetek wyrzucających owoce czy mięso do 50 proc., a gdy wpływy na konto przekraczają 5 tys. zł do marnotrawstwa przyznaje się nawet dwie trzecie ankietowanych.
Zdaniem Grzelczaka koronakryzys sprawił, że Polacy z większą uwagą zaczęli wydawać pieniądze, bo z jednej strony obawiają się o sytuację finansową, a niektórzy z powodu pandemii mają niższe wpływy do domowej kasy.
- Działa też inflacja, trudniej przy wzroście cen robić zakupy bez przekonania, że uda się je zużyć" - zauważył. Miesiące spędzone w domu przełożyły się też na większe zainteresowanie przygotowywaniem posiłków, co w wielu przypadkach poprawiło umiejętności kulinarne. Wszystko to razem, jak potwierdzają badania, pozytywnie wpłynęło na podejście do zakupów spożywczych, choć nadal jest jeszcze bardzo dużo do zmiany.
Według ekspertów temat jest ważny zarówno ze względów ekologicznych jak i finansowych, bo wydatki na żywność stanowią największą część domowego budżetu. We wzorcowym koszyku GUS jest to prawie 28 proc. miesięcznych kosztów utrzymania, a w przypadku skromnych budżetów z pewnością jeszcze więcej.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]!