W piątek, 6 sierpnia lubińscy policjanci interweniowali wobec agresywnego mężczyzny. Film z zatrzymania trafił do internetu. Na kilkuminutowym nagraniu widać, jak policjanci próbują obezwładnić mężczyznę i wsadzić go do radiowozu. Mężczyzna, który leży na ziemi próbuje się wyrywać, krzyczy i wzywa pomocy. W pewnym momencie traci przytomność. Widać wówczas, jak funkcjonariusze starają się go ocucić poklepując po twarzy.
Mężczyzna wobec którego interweniowała policja zmarł. Śledztwo wykaże dlaczego
Jak poinformowała kolejnego dnia policja, mężczyzna zmarł po dwóch godzinach od przewiezienia do szpitala. Z kolei poseł KO Piotr Borys na podstawie zdobytych informacji twierdzi, że zatrzymywany zmarł jeszcze w karetce. W sprawie policyjnej interwencji wszczęto prokuratorskie śledztwo.
Prokurator rejonowa w Lubinie Magdalena Serafin poinformowała w poniedziałek rano PAP, że śledztwo prowadzone jest pod kątem przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji oraz nieumyślnego spowodowania śmierci pokrzywdzonego w związku z interwencją.
Polecany artykuł:
- W śledztwie prokuratorzy tutejszej jednostki przesłuchali funkcjonariuszy biorących udział w interwencji, zabezpieczono monitoringi oraz nagrania m.in. z komendy, SOR-u, oraz te wykonane przez świadków zdarzenia. Przesłuchano również ratowników medycznych biorących udział w czynnościach, a także zabezpieczono dokumentację medyczną, dowody rzeczowe i dokonano oględzin miejsca zdarzenia – wyjaśniła.
Prokurator dodała, że na wtorek zaplanowana jest sekcja zwłok w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu.
- Na ten moment nie możemy wypowiadać się na temat przyczyn zgonu pokrzywdzonego, ponieważ będzie to możliwe dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok, a niewykluczone, że dopiero po uzyskaniu dodatkowych badań, które zostaną zlecone do przeprowadzenia podczas sekcji. Na ten moment nie wiemy, co było przyczyną zgonu mężczyzny – powiedziała prok. Serafin.
Po policję zadzwoniła matka mężczyzny. Chciała, żeby mu pomogli
Dolnośląska policja, która w sobotę odniosła się do piątkowych wydarzeń poinformowała, że lubińscy funkcjonariusze ok. godz. 6 rano udali się na interwencję dotyczącą agresywnego mężczyzny, który miał rzucać kamieniami w okna domów. Na numer alarmowy zadzwoniła matka mężczyzny, informując policję, że jej syn nadużywa narkotyków.
- Zadzwoniłam na policję, bo syn od dawna miał problem z narkotykami - mówiła w rozmowie z TVN24 matka Bartłomieja S. - Była piąta rano, przyszedł pod dom i wołał: mamo, babciu - relacjonuje kobieta wydarzenia z feralnego dnia. Jej syn rzucał też w okna sypialni kamieniami. - Nie chciałam robić większego zamieszania. Zachowywał się głośno. Czekałam pół godziny, że na pewno policja to słyszy, na pewno wyjdzie, przecież chyba nie śpią tylko mają jakieś dyżury. W końcu zadzwoniłam po pomoc. I taką uzyskałam pomoc - kończy matka 34-latka.
Przypomnijmy, że wszystko działo się tuż obok komendy policji, która znajdowała się po drugiej stronie ulicy.
Według wyjaśnień policji, "mężczyzna został przekazany w ręce medyków i z uwagi na jego zachowanie, w asyście policjantów, został przewieziony do szpitala, a następnie trafił na SOR". "Po około 2 godzinach od przewiezienia do szpitala, dyżurny KPP w Lubinie został powiadomiony, że mężczyzna zmarł" – podano.
Poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys, który podjął działania w tej sprawie, twierdzi jednak, że mężczyzna zmarł wskutek brutalności policji.
- Według pierwszych danych, które uzyskałem ze szpitala, informacja oficjalna Komendy Wojewódzkiej jest nieprawdziwa. Mężczyzna nie umarł w szpitalu. Zgon nastąpił w karetce. W związku z tym, nie wiemy co jest przyczyną jego śmierci i czy użyto właściwych metodo środków przymusu bezpośredniego - podkreśla poseł.
Zamieszki w Lubinie. Policja rzucała armatkami wodnymi. Zatrzymano 40 osób
W związku ze śmiercią mężczyzny i działaniami policji w czasie interwencji, w niedzielę pod Komendą Powiatową Policji w Lubinie odbyła się manifestacja, która przerodziła się w kilkugodzinne zamieszki. W stronę policjantów oraz budynku komendy poleciały butelki, kamienie, a także koktajle Mołotowa. Rannych zostało kilku funkcjonariuszy. Policjanci wobec manifestujących użyli gazu łzawiącego, broni gładkolufowej i armatki wodnej. Łącznie zatrzymano ponad 40 osób, które odpowiedzą m.in. za zniszczenie mienia, naruszenie nietykalności funkcjonariuszy, czy kierowanie w stosunku do nich gróźb karalnych.