Krzysztof Rutkowski o zaginięciu Izabeli na A4: Być może chciała coś zademonstrować

i

Autor: policja.pl/Wojciech Kulig archiwum

Dolny Śląsk

Krzysztof Rutkowski o zaginięciu Izabeli na A4: Być może chciała coś zademonstrować

2024-08-21 13:54

Sprawa Izabeli P. rozgrzała opinię publiczną w Polsce, bo okoliczności jej zaginięcia były niezwykle tajemnicze. Jej samochód został znaleziony na autostradzie A4, a ślad po niej zaginął. Przez 11 dni trwały intensywne poszukiwania, w które zaangażowanych było wiele osób. Zaginiona nagle zjawiła się u znajomych. Co się z nią działo przez ten czas, gdy wszyscy ją szukali? Krzysztof Rutkowski, najsłynniejszy detektyw w kraju podzielił się z nami swoimi przemyśleniami.

Prokuratura chce przesłuchać Izabelę P. Czeka na decyzję lekarza

Izabela P. odnalazła się we wtorek, 20 sierpnia w Bolesławcu. To najważniejsza informacja, na jaką czekali wszyscy, którzy poszukiwali 35-latki od 9 sierpnia. Około godz. 13:00 zapukała do swoich znajomych, a ci wezwali policję. Na miejscu zjawił się również prokurator, któremu poszukiwana powiedziała, że w okresie od 9 sierpnia do 20 sierpnia 2024 roku nie była przez nikogo więziona i krzywdzona. Później trafiła do szpitala na badania. Prokuratura chciała ją przesłuchać w środę, 21 sierpnia, jednak nadal nie ma na to zgody lekarza. Kiedy odbędzie się przesłuchanie Izabeli P.? Tego na razie dokładnie nie wiadomo. Najpewniej  nastąpi to w najbliższych dniach.

Zwrot akcji w sprawie zaginięcia na autostradzie A4. Krzysztof Rutkowski: W głowie się nie mieści

Sprawa zaginięcia Izabeli P. zelektryzowała całą Polskę na tyle, że powstało mnóstwo hipotez dotyczących okoliczności zaginięcia. Wypowiadali w tym temacie eksperci ds. kryminalistyki, czy detektywi, którzy oferowali swoją pomoc. Jedną z najważniejszych hipotez było to, że Izabela mogła zostać porwana. O tej możliwości mówiła również prokuratura. Nie wykluczała jednocześnie zabójstwa. Każdego dnia pojawiało się coraz więcej pytań, aż nagle, 20 sierpnia Izabela zapukała do drzwi znajomych. Cała i zdrowia. To jednak nie koniec, bo wciąż pozostaje wiele pytań w tej sprawie, w tym to najważniejsze – co się z nią działo przez te 11 dni? Komentarz w tej sprawie udzielił Radiu Eska Krzysztof Rutkowski, najsłynniejszy detektyw w Polsce.

- Musiał nastąpić jakiś zwrot akcji. Być może czuła się niezauważana, niedoceniana. W głowie się nie mieści, że ktoś w drodze do szpitala może zniknąć na autostradzie. Może to był rodzaj jakiegoś protestu kobiety pokrzywdzonej przez życie – zastanawia się Krzysztof Rutkowski.

- Ona oczywiście miała prawo się oddalić i mogła robić co chciała, jednak powiedziała, że ma zepsute auto. Potem się okazało, że można je było odpalić. W środku zostawiła telefon, to wszystko było bardzo niepokojące, zapewne bała się, że ktoś może ją namierzyć.

Rutkowski zaznacza, że jeśli nie doszło do jakiegoś przestępstwa, kobieta najpewniej sama gdzieś się ukryła i nie chciała się rzucać w oczy. - Być może chciała coś zademonstrować swoim bliskim, że „ja też żyję, ja też jestem” – dodaje detektyw i podkreśla, że do tej pory najmniej prawdopodobne było to, że kobieta mogła podjąć decyzję o ucieczce.

- Być może zdarzyło się coś po drodze, o czym nie wiemy. Teraz, gdy się pojawiła, to jest bardzo poważne obciążenie. Być może wstydzi się tej sytuacji – mówi Krzysztof Rutkowski.

Oczywiście dokładne okoliczności zaginięcia Izabeli P. będą wyjaśniać śledczy. Kluczowe będą przesłuchania samej pokrzywdzonej, jak i świadków, w tym osób, do których się zgłosiła po 11 dniach. Później prokuratura będzie to weryfikować.

Wielka akcja poszukiwawcza. „To się nie powinno zdarzyć”

Z informacji Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze wynika, że Izabela P. zaprzeczyła, że była przez kogoś więziona oraz że była krzywdzona. Czy zatem sama oddaliła się z autostrady A4 i gdzieś ukryła? Na te pytanie będzie szukać odpowiedzi prokuratura. Z pewnością są to jednak nowe wiadomości, które rzucają nowe światło na sprawę.

- Akcja poszukiwawcza, która została przeprowadzona to koszt kilku milionów złotych ze Skarbu Państwa. To, co się zdarzyło, nie powinno się zdarzyć. Jeśli potwierdzi się, że nie doszło do żadnego przestępstwa, a np. za miesiąc jakaś dziewczyna faktycznie zostanie porwana z drogi, to służby mogą bardziej ostrożnie do tego podchodzić a siły i środki mogą zostać ograniczone. A to wszystko może być przez sytuacje, o której wcześniej mówiono. To jest w tym najgorsze. Apeluję do wszystkich, żeby nie robili tego, bo to narażanie ludzi na ogromną pracę i koszty. Jeśli macie konflikty rodzinne, to rozwiązujcie je na płaszczyźnie rozmów – mówi Krzysztof Rutkowski.

Listen on Spreaker.