- Kierowca Mercedesa C63 S AMG urządził sobie niebezpieczny rajd na autostradzie A4, slalomując między autami i stwarzając zagrożenie.
- Mężczyzna stracił prawo jazdy za drift we Wrocławiu, ale mimo to kontynuował agresywną jazdę na autostradzie, co zostało nagrane przez innych kierowców.
- Policja namierzyła Rafała H., który trafił do szpitala; grozi mu do 8 lat więzienia za sprowadzenie niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.
- Zobacz, dlaczego zatrzymanie pirata drogowego w trasie okazało się wyzwaniem i jak policja apeluje o pomoc w tej sprawie.
Cała Polska z niedowierzaniem śledziła doniesienia o kierowcy szarego Mercedesa C63 S AMG, który na odcinku autostrady A4 od Wrocławia po Kraków urządził sobie prywatny tor wyścigowy. Agresywna jazda, zajeżdżanie drogi, gwałtowne hamowanie i slalom między autami – to wszystko zarejestrowały kamery innych uczestników ruchu. Sprawą zajęła się policja, a tożsamość kierowcy, jak podał portal Bandyci Drogowi, szybko ustalono. Okazał się nim Rafał H.
Wszystko zaczęło się od driftu we Wrocławiu
Szaleńczy rajd rozpoczął się w sobotę (28 czerwca) w centrum Wrocławia. W rejonie Galerii Dominikańskiej, przy okazji imprezy motoryzacyjnej "Ultrace 2025", kierowca Mercedesa próbował popisywać się driftem. Jego niebezpieczne zachowanie nie umknęło uwadze policjantów.
Jak informuje Komenda Wojewódzka Policji we Wrocławiu, mężczyzna został natychmiast zatrzymany w związku ze stwarzaniem zagrożenia w ruchu drogowym. Skutek? Utrata prawa jazdy.
Stracił prawo jazdy i... pojechał dalej
Utrata uprawnień nie zrobiła na kierowcy najmniejszego wrażenia. Jak gdyby nigdy nic, wsiadł z powrotem za kierownicę wynajętego auta i ruszył na autostradę A4, kontynuując swój niebezpieczny "pokaz". W sieci pojawiły się liczne nagrania, na których widać, jak inni kierowcy dzwonią na policję, podając numery rejestracyjne pojazdu i błagając o interwencję.
Mimo zgłoszeń, zatrzymanie pirata drogowego w trasie okazało się nie lada wyzwaniem. Jak przyznała na antenie TVP komisarz Agnieszka Żyłka, rzecznik prasowa opolskiej policji, wysłane na opolski odcinek A4 dwa radiowozy nie zdołały go namierzyć.
Finał w szpitalu i poważne zarzuty
Po kilku dniach bezkarnej jazdy policja w końcu namierzyła Rafała H. Funkcjonariusze z Opola udali się do Małopolski, aby przeprowadzić z nim czynności procesowe. Okazało się jednak, że mężczyzna przebywa w szpitalu. Ze względu na stan zdrowia mężczyzny czynności zostały przełożone na inny termin. Jak ustalili funkcjonariusze, kierowca sam zgłosił się do szpitala z powodu złego samopoczucia. Policja podkreśla, że jego hospitalizacja nie ma związku z niepoczytalnością.
Mimo że przesłuchanie zostało odroczone, konsekwencje dla kierowcy mogą być bardzo poważne. Postępowanie prowadzone jest w kierunku artykułu 174 Kodeksu karnego, czyli sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Za ten czyn grozi kara do 8 lat pozbawienia wolności.
Policja apeluje o pomoc
Funkcjonariusze zabezpieczyli materiał wideo i przesłuchują świadków, ale wciąż liczą na pomoc. Opolska policja apeluje do wszystkich osób, które były świadkami niebezpiecznych manewrów kierowcy Mercedesa lub zarejestrowały jego jazdę, o kontakt.
Zgłoszenia można kierować do Komendy Miejskiej Policji w Opolu przy ul. Leona Powolnego 1 lub telefonicznie pod numerem 47 861 25 45. Każda informacja może okazać się cenna w prowadzonym postępowaniu.
