King Szczecin - Śląsk Wrocław. Relacja z meczu
Na pierwsze spotkanie po miesięcznej przerwie trener Aleksandar Joncevski posłał ciekawą pierwszą piątkę. W składzie znalazł się najnowszy zawodnik WKS-u, De'Jon Davis, który zastąpić ma poprzedniego kapitana - Angela Nuneza. Na parkiet wybiegł również niski rozgrywający, Justin Robinson. Do tego, w pierwszym składzie widzieliśmy Adama Waczyńskiego, Jeremiego Senglina oraz Emmanuela Nzekwesiego.
Śląsk mecz rozpoczął od świetnego trafienia za trzy punkty w wykonaniu Senglina, który w ostatnich spotkaniach ewidentnie doszedł do optymalnej dyspozycji i stał się rzucającym z prawdziwego zdarzenia. WKS dobrze wszedł w mecz, a swój udział w budowaniu przewagi mieli w zasadzie wszyscy zawodnicy wyjściowej piątki. W pierwszej kwarcie mecz był dosyć wyrównany, choć w wielu elementach nieco lepiej wyglądali wrocławianie. Niestety, Śląsk miewał problemy przy zbiórkach w defensywie, a także notował straty, po których punktowali gospodarze. Mimo wszystko, to właśnie podopieczni Aleksandra Joncevskiego po dziesięciu minutach prowadzili 31:25.
Drugą kwartę wrocławianie znów rozpoczęli od trafienia za trzy punkty - tym razem świetnym rzutem popisał się MaCio Teague. Śląsk błyskawicznie powiększył przewagę do ponad 10 punktów, kontynuując dobrą grę z pierwszych dziesięciu minut. W wykonaniu WKS-u imponować mogła kreatywność oraz mnogość sposobów na zdobywanie kolejnych trafień. Wrocławianie potrafili wykreować okazje na rzuty z właściwie każdej pozycji - za trzy punkty, z półdystansu czy spod kosza. Po Śląsku widać było dobrze przepracowaną przerwę, bowiem podopieczni Aleksandara Joncevskiego wyglądali po prostu jak drużyna. Z pewnością zadanie ułatwiała im wybitna dyspozycja Emmanuela Nzekwesiego, który po niecałych 15 minutach miał na koncie już aż 13 punktów. Ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 57:47.
Trzecia kwarta rozpoczęła się od fenomenalnej gry Śląska. Najpierw po trafieniu za dwa punkty zdobyli Nzekwesi i Senglin, a następnie Holender dołożył jeszcze "trójkę"! Trener Arkadiusz Miłoszewski wziął przerwę na żądanie przy aż 17 punktach przewagi WKS-u. Wrocławianie z dużą pewnością utrzymywali przewagę, wykorzystując swoje ofensywne atuty. Dobre wejścia z ławki notował Marcel Ponitka, a skutecznością w dalszym ciągu błyszczał Nzekwesi, który po trzech kwartach miał na koncie 20 punktów i 100% skuteczności z gry. Warto zaznaczyć, że solidnie punktowali także Senglin oraz De'Jon Davis. Przed ostatnią kwartą Śląsk prowadził już 79:62.
Najważniejszym zadaniem przez zawodnikami WKS-u na ostatnią kwartę było utrzymanie bezpiecznej przewagi i spokojne dogranie meczu. Wrocławianie nie musieli forsować tempa, choć kibice bez wątpienia mieli chrapkę na przekroczenie bariery 100 punktów. Śląsk nie najlepiej rozpoczął czwartą kwartę, podejmując kilka złych decyzji rzutowych. King szybko zmniejszył przewagę do 11 punktów, a przerwę na żądanie wziął trener Joncevski. King poczuł krew i zaczął grać niezwykle zawzięcie, niwelując do zaledwie 7 oczek. Wtedy trafieniami za trzy znów błysnęli Davis oraz Senglin, odbudowując przewagę. Po przerwie na żądanie dla gospodarzy wrocławianie znów wrócili do wyśmienitej dyspozycji, doskonale wykorzystując Nzekwesiego, który pod koszem wyraźnie zdominował Aleksandra Dziewę. Wrocławianie zwyciężyli 102:81, a pierwsze skrzypce w drużynie WKS-u zagrali Nzekwesi (25 punktów), Senglin (19 punktów), Davis (14 punktów) oraz Waczyński (12 punktów).
