Flixbus zostawił starszą pasażerkę na parkingu. Autobus zatrąbił i od razu zamknął drzwi i odjechał

i

Autor: Canva

Niewiarygodne!

Flixbus zostawił starszą pasażerkę na parkingu. "Autobus zatrąbił i od razu zamknął drzwi i odjechał"

2024-03-12 10:20

7 marca 2024 roku starsza kobieta wracała z warszawskiego lotniska do Wrocławia. Wybrała podróż Flixbusem, jednak z pewnością nie spodziewała się takiego finału wycieczki. Po dwóch godzinach jazdy, kierowca zatrzymał się na jednym z MOP-ów. Starsza kobieta wysiadła z pojazdu, aby pójść do toalety. Po wyjściu z publicznego WC zauważyła, że autobus szybko zatrąbił i odjechał, zostawiając ją samą.

Flixbus zostawił starszą pasażerkę na parkingu. "Autobus zatrąbił i od razu zamknął drzwi i odjechał"

Pewna starsza kobieta jechała 7 marca 2024 toku z lotniska w Warszawie do Wrocławia. Do FlixBusa, jadącego docelowo do Pragi, wsiadła około 10:30. Po dwóch godzinach jazdy autobus zatrzymał się na jednym z przydrożnych MOP-ów niedaleko Łodzi

Korzystając z momentu postoju, kobieta udała się do toalety. Po wyjściu z publicznego WC zauważyła, że autobus, który dosłownie chwilę wcześniej zatrąbił, odjechał. Starsza pani została więc sama na dworze tylko z telefonem komórkowym. O całej sprawie poinformowała jej córka Monika, kontaktując się z wrocławską redakcją "Gazety Wyborczej"

- Mama biegła jeszcze przez chwilę próbując zatrzymać autobus, ale bez skutku. Została po prostu zostawiona na postoju. Jest emerytką, ma legitymację osoby niepełnosprawnej. Nie jest obyta w nowych technologiach, nie potrafi na przykład określić lokalizacji w Google Maps. Cała sytuacja ją przeraziła, była bardzo roztrzęsiona - opowiada córka kobiety, w wiadomości do "Gazety Wyborczej". 

Monika od razu skontaktowała się z biurem obsługi klienta FlixBusa. Usłyszała jednak, że nie ma możliwości kontaktu z kierowcą, ponieważ gdy prowadzi, nie można do niego zadzwonić

- Ale to znaczy, że w taką trasę jedzie jeden człowiek? W żaden sposób nie pomogli mi też zidentyfikować tego przystanku, na którym została mama. Skoro nie byli w stanie zadzwonić do kierowcy, to chyba mają jakiś system śledzenia autobusów. Generalnie wniosek był taki, że mama musi sobie sama poradzić - opisuje Ewa, w dalszej części wiadomości do "Gazety Wyborczej". 

Monika dodaje, że nikt nie był w stanie powiedzieć, kto zaopiekuje się walizką oraz rzeczami osobistymi jej matki. Wysłali kobiecie formularz, w którym miała opisać całe zdarzenie i finalnie firma FlixBus wyraziła zgodę, aby rzeczy starszej kobiety na PKS-ie we Wrocławiu odebrała inna osoba. Był to małżonek porzuconej kobiety, który też był bardzo zdenerwowany całą sytuacją. 

- Usłyszałam też, że kierowcy ich autobusów nie mają obowiązku liczenia pasażerów. Możliwe, że to prawda, ale akurat ja kiedyś jechałam FlixBusem do Niemiec i kierowca liczył nas na każdym przystanku. Miał też listę pasażerów - opowiada Monika, w wiadomości do "Gazety Wyborczej". - Rozumiem, że mają procedury, regulaminy, że nie jest łatwo zawrócić autobus. Ale nam nie zaproponowano totalnie żadnej formy pomocy, na przykład kontaktu z lokalną siecią taksówek albo choć zabrania mamy innym kursem, nawet za kilka godzin. Nikt nie wykonał żadnego ruchu w stronę klienta w tak nietypowej sytuacji.

Po całej przygodzie starsza kobieta rozchorowała się. Wszystko dlatego, że w momencie, kiedy autobus odjechał, a ona została sama na parkingu, nie miała przy sobie żadnych ciepłych ubrań. Myślała bowiem, że wyjdzie tylko szybko do toalety i tak samo szybko wróci do autobusu, dlatego też miała ze sobą jedynie telefon.

"Gazeta Wyborcza" wysłała pytania do biura prasowego FlixBusa. Zapytano m.in. o kwestie łączności firmy z kierowcami, liczenia przez nich pasażerów i dlaczego Monice oraz jej mamie nie zaproponowano innych form pomocy. Na ten moment "Wyborcza" nie otrzymała odpowiedzi

Kierowca autobusu zobaczył niewidomą przy przejściu dla pieszych. Jego reakcja poruszyła wszystkich