To już drugie wykryte ognisko ptasiej grypy w ostatnim czasie na Dolnym Śląsku. Przypomnijmy, że pierwsze miało miejsce 6 marca w jednym z gospodarstw w Ozorowicach koło Wiszni Małej. Choroba objęła 19 tys. sztuk drobiu, które zostały pomyślnie zutyliozwane 8 marca.
- Pomimo tego, że do dzisiaj wirus ptasiej grypy nie przekroczył bariery gatunkowej, czyli ze zwierzęcia na człowieka, jednak jak każdy wirus grypy lubi się mutować, dlatego trzeba jak najszybciej zwalczać tą jednostkę chorobową- wyjaśnia Powiatowy Lekarz Weterynarii w Trzebnicy Artur Pamula.
11 marca potwierdzono, że tym razem w miejscowości Wisznia Mała w powiecie trzebnickim znajduje się drugie ognisko ptasiej grypy u blisko 40 tys. kaczek. Niezwłocznie poinformowano wszystkie służby i podjęto niezbędne działania mające na celu zatrzymanie rozprzestrzeniania się dalej wirusa wśród drobiu. Teren został odpowiednio oznakowany. Padło 5 kaczek, reszta nie ma ochoty spożywać paszy oraz wody.
- Łącznie na fermie jest 38 103 sztuk kaczek. W przeciągu maksymalnie dwóch dni drób zostanie humanitarnie zabity i zutylizowany - oświadczył Artur Pamula.
Gospodarze w pobliskich wsiach muszą pamiętać o kilku ważnych zasadach aby ptasia grypa nie rozprzestrzeniła się dalej. To m.in. niekarmienie drobiu na zewnątrz budynków inwentarskich, pozostawienie ptaków w pomieszczeniach zamkniętych czy mycie rąk po każdym kontakcie.
Obostrzenia i nakazy obowiązują 21 dni od momentu wykrycia wirusa. Po tym czasie wygaśnie ognisko ptasiej grypy.
Wybicie prawie 40 tys. kaczek jest dużą stratą finansową także dla hodowcy. Może on z tego powodu starać się o odszkodowanie od Skarbu Państwa.