28 lutego, tuż po wprowadzeniu nowych przepisów o obowiązkowym noszeniu maseczki, doszło do nietypowej sytuacji z kierowcą autobusu linii 904 we Wrocławiu i pasażerami. Jadący autobusem mężczyzna w okolicach terenu Sczczodry przy ul. Parkowej w kierunku Długołęki nie pojechał dalej bo........ jeden z mężczyzn zasłonił twarz szalikiem. Kierowca nie wyprosił go jednak z pojazdu. Zadzwonił po policję, siedział i czekał. Pasażerowie zaś nie mieli możliwości wydostania się z tego miejsca- autobusy w tych okolicach jeżdżą wyjątkowo rzadko. Zaczęły się kłótnie i wyzwiska. Gdy przyjechała policja- spisywanie Pana w szaliku, innych przypadkowych osób i rozmowa z kierowcą.
Zobaczcie w filmiku całe zdarzenie!
Mężczyzna w autobusie przez cały czas siedział w swojej kabinie i do nikogo nie wychodził. Nie reagował na reakcje ludzi, którzy musieli dostać się np. do lekarza. Łącznie cała sytuacja trwała 2,5 godziny.
- Byliśmy we trójkę przy tym zdarzeniu i też nie mieliśmy maseczek - relacjonuje Daria Koligot. - Najpierw pasażerowie siedzieli zamknięci w autobusie, potem jak już została wezwana policja, kierowca po prostu siedział w kabinie i czekał. Ludzie nie mogli się stamtąd wydostać. Przyjechała policja, spisała Pana z szalikiem i nas. Zostaliśmy wezwani na przesłuchanie na komisariat. Nie wiem czy kierowca poniesie jakąś odpowiedzialność, ale dla mnie, ta sytuacja jest kolejnym przykładem na to, że podczas pandemii dochodzi do sytuacji właściwie śmiesznych. Nikt nie wie co ma robić, wszyscy krzyczą i się kłócą.
Polecany artykuł: