DIOZ uratował psa ze złamaniem otwartym łapy. Właściciele twierdzili, że nie mają czasu się nim opiekować

i

Autor: DIOZ Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt

Nie do wiary!

DIOZ uratował psa ze złamaniem otwartym łapy. Właściciele twierdzili, że nie mają czasu się nim opiekować

2024-02-16 10:07

Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt interweniuje w sprawie zaniedbywanych zwierzaków. W ostatnich dniach działacze organizacji uratowali psa ze złamaniem otwartym, który był pozostawiony samym sobie. Właściciele czworonoga twierdzili bowiem, że pracują i nie mają czasu na opiekę oraz leczenie psiaka.

Decydując się na adopcję zwierzaka, musimy zdawać sobie sprawę, że bierzemy odpowiedzialność za żywą istotę. Nie wszyscy jednak o tym pamiętają, dlatego też co jakiś czas możemy usłyszeć o kolejnych interwencjach organizacji ratujących zaniedbane zwierzaki z nieodpowiednich warunków. 

Jedną z nich jest Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Kilka dni temu działacze DIOZ-u interweniowali w sprawie psiaka, który mimo złamania otwartego łapy pozostawiony był sam sobie, a właściciele nie interesowali się losem pupila. 

Pies miał złamanie otwarte łapy. Właściciele twierdzili, że nie mają czasu na opiekę nad zwierzakiem. Interweniował DIOZ

Na Facebooku DIOZ pojawił się wpis z kolejnej interwencji organizacji. Działacze uratowali psa Miodka, którym nie interesowali się właściciele. Pupil znajdował się u sołtyski wsi Kozery oraz jej męża. Jak podaje DIOZ we wpisie, mężczyzna twierdził, że oni pracują i nie mają czasu na leczenie psa

Z powodu takiego myślenia czworonóg był pozostawiony sam sobie. Przez dwa tygodnie chodził z otwartymi złamaniami łapy, tkanki w ciele zwierzaka gniły, a stan zapalny objął całe ciało. Co więcej, ranna łapa ubrudzona była piaskiem, błotem i odchodami. Działacze DIOZ-u zdążyli:

  • oczyścić zwierzakowi ranę;
  • założyć opatrunki antybakteryjne;
  • pobrać wymazy;
  • podać silne antybiotyki. 

W momencie interwencji życie pupila było bezpośrednio zagrożone. Miodek miał wysoką gorączkę, a ryzyko sepsy było ogromne. Wolontariusze nie mogli jednak w pełni skupić się na leczeniu psiaka. Właściciele zwierzaka, którzy doprowadzili go do takiego stanu, kilka godzin po interwencji DIOZ-u zgłosili kradzież pupila na policję. Sołtyska oraz jej mąż mogą jednak odpowiedzieć za okrucieństwo nad zwierzakiem przed sądem. Za taki czyn grozi im do trzech lat pozbawienia wolności

12 lutego 2024 roku Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt poinformował na Facebooku, że na skutek interwencji organizacji oraz schroniska Pegasus, właściciele Miodka złożyli rezygnację z pełnionych funkcji publicznych. Dodatkowo, zadeklarowali pokrycie kosztów leczenia czworonoga. Za to prokuratura prowadzi czynności w kierunku znęcania się nad psem.  

A co dzieje się z Miodkiem? Jak informuje DIOZ, psiak czuje się wyśmienicie. Potrzebna była amputacja przedniej łapy, którą zżerała gangrena, jednak już w pierwszej dobie po operacji pupil zaczął stawiać pierwsze kroki na trzech kończynach

"Dziś radzi sobie świetnie i jakby zapomniał o tym, że kiedyś miał łapę. Już wkrótce sprawność Miodka nie będzie znacząco odbiegać od sprawności innych psiaków, które mają wszystkie łapki! Trochę rehabilitacji i regularne spacery pozwolą mu nauczyć się życia na nowo. U takich zwierząt najważniejsze jest, by jak najszybciej po operacji stanęły na łapach. Najgorsze co może je spotkać, to zaleganie… Tutaj na szczęście tak nie było" - czytamy na Facebooku DIOZ-u. 

Bohaterski pies uratował życie Adriana