Serial "Wielka Woda", którego główne sceny były kręcone we Wrocławiu, od 5 października dostępny jest na platformie Netflix. Wiele osób zdążyło już obejrzeć produkcję, a wrocławianie pamiętający lipiec w 1997 r. nie kryją wzruszenia.
Kęty pod Wrocławiem w centrum powodzi z 1997 r.
Pokazane są losy lokalnych władz, na czele z aspirującym urzędnikiem Jakubem Marczakiem (Tomasz Schuchardt), które potrzebują pomocy wykwalifikowanej hydrolożki, Jaśminy Tremer (Agnieszka Żulewska), aby za wszelką cenę uratować miasto przed powodzią tysiąclecia, która nawiedziła Wrocław i okolice w 1997 r. W tym samym czasie, Andrzej Rębacz (Ireneusz Czop) wraca do rodzinnych Kęt pod Wrocławiem nieoczekiwanie stając na czele zbuntowanych mieszkańców wsi, którzy nie chcą dopuścić do zniszczenia wału przeciwpowodziowego. Z biegiem czasu, pod narastającą presją władze podejmują trudną decyzję, która na zawsze zmieni życie głównych bohaterów oraz historię całego regionu i jego mieszkańców.
Reżyserzy serialu "Wielka Woda" zaznaczyli wyraźnie, że fabuła jego jest wizją artystyczną twórców, inspirowaną prawdziwymi wydarzeniami. Postaci i wydarzenia zostały stworzone na potrzeby fabuły.Podobnie jest z Kętami.
Kęty nie istnieją. Chodzi o podwrocławskie Łany
Fala kulminacyjna powodzi otarła do Wrocławia 12 lipca 1997 roku. Prawie połowa miasta przez tydzień była zalana wodą, która gdzieniegdzie sięgała pierwszego piętra. Była to zdecydowanie największa katastrofa naturalna, jaka nawiedziła Polskę po wojnie. Jej przyczyną były intensywne opady z początku lipca – w niektórych miejscach spadło nawet 500 milimetrów wody. Na Odrze odnotowano natomiast najwyższy stan wody w historii pomiarów.
W serialu pojawia się wieś Kęty. Mieszkańcy jej nie pozwolili na wysadzenie wałów przeciwpowodziowych, które uratowałyby miasto, ale spowodowały zalanie ich własnego dobytku. W rzeczywistości chodziło o położone pod Wrocławiem Łany. Kęty nie istnieją. Chyba, że jest mowa o mieście Kęty w powiecie oświęcimskim.