Betard Sparta Wrocław od początku sezonu nie ma łatwego zadania, a ostatnia kraksa Dana Bewleya z pewnością nie pomogła żużlowcom ze Stadionu Olimpijskiego. Jednak podobnie jak na każde inne spotkanie, do Leszna pojechali z myślą o wygranej i ostatecznie udało się to zrealizować. Taki sam cel jak można się domyślić mieli przeciwnicy, co było widać już od samego początku na torze - cztery pierwsze wyścigi kończyły się remisowymi wynikami.
W piątym nieoczekiwanie prowadzenie objęli leszczynianie, ale pod koniec trzeciego okrążenia Bellego zanotował defekt, a gospodarze zamiast wygrać 4:2, przegrali 2:4. Chwilę później przewaga Sparty wyniosła cztery oczka za sprawą świetnego Daniela Bewleya, który idealnie wystartował, nie stracił szybkości na dystansie i czasem 59,60 pobił rekord toru. Następnie już w biegu ósmym słychać było wiwatujący sektor gości, bo Spartanie objęli 6-punktowe prowadzenie. Jednak żużlowcy nie odpuszczali, trzymając swoich kibiców w ciągłej niepewności – dwa wyścigi później przewaga Sparty zmalała do dwóch punktów.
Kluczowym dla losów spotkania mógł okazać się 13. wyścig, w którym goście wygrali 5:1 i przed biegami nominowanymi mieli otwartą drogę nie tylko do zwycięstwa, ale także do zgarnięcia punktu bonusowego.
Tymczasem Kołodziej i Pawlicki podwójnie pokonali parę gości Bewleya oraz Czugunowa, a przewaga wrocławian znów zmniejszyła się do dwóch oczek (43:41). Na szczęście dla Spartan nie zawiódł Woffinden, który za plecami przywiózł Doyle’a i Lidseya. Jadący na ostatnim miejscu Janowski próbował atakować rywali, bo mógł on zapewnić drużynie punkt bonusowy ale ostatecznie nie zdobyła go żadna z drużyn.
Betard Sparta Wrocław walczy dalej. Kolejny mecz 22 lipca
Betard Sparta Wrocław śmiało może cieszyć się z wygranej na wyjeździe. Tym bardziej, że taki wynik zwiększył szansę na wejście do fazy play off. Jednak jak zaznacza jej trener – ze świętowaniem żużlowcy muszą jeszcze poczekać.
-Równie dobrze mogliśmy wrócić z niczym, więc cieszymy się z tego zwycięstwa. Co więcej wygraliśmy z silnym rywalem, jakim jest Unia Leszno. Musimy dalej cisnąć, tym bardziej, że kolejne spotkanie już niedługo. Postawa zawodników też zadowala. Daniel Bewley wrócił po groźnie wyglądającym upadku i był bardzo szybki. Tajski dał z siebie wszystko. Maciej Janowski pojechał jak zawsze na swoim poziomie – podsumowuje Dariusz Śledź
W dwumeczu padł za to remis. Co oznacza, że żaden z zespołów nie dorzucił do swojego konta punktu bonusowego.
-Uważam, że moją winą jest niezdobycie tego bonusa, ale patrząc na całość tej sytuacji, daliśmy z siebie wszystko i obecnie jesteśmy na o wiele lepszej pozycji niż byliśmy przed tym spotkaniem – dodaje Gleb Czugunow
Dlatego wrocławianie trzymają się na baczności. Szykują się na kolejny mecz, który już w ten piątek (22.07) odjadą u siebie.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!