49-letni kat z Wałbrzycha usłyszał zarzuty. Nie przyznaje się do winy
We wtorek, 25 czerwca, 49-letni kat z Wałbrzycha usłyszał sądowe zarzuty dotyczące zabójstwa z wyjątkowym okrucieństwem. Oskarżony nie przyznaje się do winy. Uważa, że zupełnie nic nie pamięta.
Cała sprawa swój początek miała w nocy z 14 na 15 stycznia w jednym z wałbrzyskich mieszkań. Oskarżony mieszkał wówczas z innym, 55-letnim mężczyzną, który został później brutalnie zamordowany.
Mężczyźni mieszkali wspólnie od roku, a sąsiedzi nie odnotowali między nimi żadnych napięć. Nie pojawiały się skargi, nikt nie słyszał nigdy, aby lokatorzy kłócili się ze sobą.
Co spowodowało więc taką tragedię? Możliwe, że chodzi o alkohol - obaj mężczyźni nie stronili od napojów wyskokowych. 15 stycznia 49-letni mężczyzna zadzwonił na policję, informując funkcjonariuszy, że znalazł w mieszkaniu zmasakrowane ciało współlokatora.
49-latek przed przyjazdem policji znów napił się alkoholu, a następnie nie potrafił otworzyć drzwi funkcjonariuszom, gdyż zgubił gdzieś klucze do mieszkania. Gdy ostatecznie je znalazł, otworzył drzwi policjantom, którzy doświadczyli jednego z najbardziej makabrycznych momentów w swoim życiu.
55-letni współlokator leżał z bardzo głębokimi i długie cięciami na brzuchu. Na ciele miał również rany kłute i tłuczone, a jego gardło było podcięte. Krew była niemal wszędzie.
Choć oskarżony uważa, że nie pamięta zupełnie nic z tragicznej nocy, jednak biegli orzekli, że jest on w pełni poczytalny, więc może odpowiedzieć za swoje czyny.