sąd

i

Autor: canva

Sąd i prokuratura

25-letni Ukrainiec zmarł na izbie wytrzeźwień we Wrocławiu. Sąd chce złagodzenia kary

2024-04-19 11:38

Przed sądem toczy się proces w sprawie zgonu 25-letniego obywatela Ukrainy we Wrocławskim Ośrodku Pomocy Osobom Nietrzeźwym. Sąd rozważa w stosunku do pięciu oskarżonych zmianę kwalifikacji czynu z pobicia skutkującego śmiercią na nieumyślne spowodowanie śmierci.

Na ławie oskarżonych w tej sprawie zasiadają czterej byli policjanci, trzej opiekunowie, lekarz i kierownik zmiany ośrodka.

W piątek, 19 kwietnia, miały rozpocząć się mowy końcowe w procesie dziewięciorga oskarżonych w sprawie śmierci 25-letniego Dmytro N. Sędzia Marcin Myczkowski wznowił jednak przewód sądowy i poinformował, że sąd rozważa w stosunku do pięciu oskarżonych zmianę kwalifikacji czynu z pobicia skutkującego śmiercią na nieumyślne spowodowanie śmierci. Chodzi o trzech byłych policjantów i o dwóch opiekunów – ratowników medycznych.

„To propozycja zakwalifikowania czynu zagrożonego dużo mniejszą karą pozbawienie wolności” – powiedział dziennikarzom prok. Hubert Kołtuniak z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie. Dodał, że oskarżenie będzie bronić kwalifikacji czynu zawartej w akcie oskarżenia. Sąd podejmie decyzje co do zaproponowanej zmiany podczas ogłaszania wyroku w tej sprawie.

W piątek na wniosek obrońcy jednego z oskarżonych sąd odroczył proces do 10 maja.

Śmierć 25 - letniego Ukraińca w izbie wytrzeźwień. Przebieg zdarzeń

Interwencja miała miejsce 30 lipca 2021 r. we Wrocławiu. Policjanci zatrzymali jednego z pasażerów autobusu komunikacji miejskiej, który miał być pijany i agresywny. Zatrzymany trafił do Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym, gdzie miał być m.in. duszony i bity przez funkcjonariuszy policji, na skutek czego zmarł. Po tym, jak sprawa została opisana, 1 września br. Komendant Miejski Policji zawiesił w czynnościach służbowych czterech policjantów, a wobec dwóch z nich rozpoczął także procedurę wydalenia ze służby. To z powodu użycia nieadekwatnych do sytuacji środków przymusu bezpośredniego.

Według ustaleń, 25-latek był we wrocławskiej izbie wytrzeźwień rażony gazem, okładany pięściami i pałką oraz duszony przez policjantów i pracownika izby. Wynika to chociażby z nagrań monitoringu. Zdaniem służb jednak, pijany mężczyzna był agresywny, a ponieważ nie było wskazań, by musiał trafić do szpitala, funkcjonariusze zawieźli go do izby wytrzeźwień.

Śledztwo w tej sprawie ostatecznie poprowadziła Prokuratura Okręgowa w Szczecinie. Według prokuratury "trzech funkcjonariuszy policji oraz dwóch opiekunów – ratowników medycznych w pomieszczeniu Wrocławskiego Ośrodka Pomocy Osobom Nietrzeźwym we Wrocławiu przekroczyło swoje uprawnienia w zakresie stosowania środków przymusu bezpośredniego". Według śledczych działali wspólnie i w porozumieniu.

"Wzięli bowiem udział w pobiciu i znęcali się fizycznie nad prawnie pozbawionym wolności pokrzywdzonym, wobec którego po przyjęciu i obezwładnieniu przy użyciu pasów stosowali przemoc fizyczną. Polegała ona m.in. na dociskaniu głowy, górnej części ciała oraz nóg pokrzywdzonego do materaca łóżka, dociskaniu kolanem górnej części ciała i dolnej części pleców pokrzywdzonego, siadaniu na leżącym pokrzywdzonym i dociskaniu go całym ciężarem do materaca, uderzaniu ręką i pięścią w okolice lędźwi oraz głowy lub obręczy barkowej, uciskaniu rękoma szyi pokrzywdzonego, biciu pałką typu +tonfa+ w okolice dolnej części pleców" – podała szczecińska prokuratura w akcie oskarżenia.

Inny policjant, jako świadek zdarzenia "nie podjął żadnych działań uniemożliwiających stosowanie wobec pokrzywdzonego przemocy fizycznej". Natomiast lekarka, która 30 lipca 2021 r. pełniła dyżur w ośrodku "zaniechała sprawowania właściwego nadzoru nad pokrzywdzonym i nie podjęła decyzji o zaprzestaniu stosowania wobec niego przymusu bezpośredniego przez funkcjonariuszy policji i opiekunów, czym nieumyślnie spowodowała jego śmierć w wyniku gwałtownego uduszenia".

Kobiety miały nakłaniać ratowników, aby zabrali ciało pokrzywdzonego do karetki i stwierdzili zgon dopiero w niej lub po przewiezieniu na izbę przyjęć lub szpitalny oddział ratunkowy, "a także do potwierdzenia w karcie zlecenia wyjazdu i karcie medycznych czynności ratunkowych nieprawdy w części dotyczącej opisu podjętych działań i godziny odstąpienia od medycznych czynności ratunkowych, jak też czasu nastąpienia zgonu".

Byłym policjantom i ratownikom grozi kara od roku do lat 10 lat więzienia. Pozostałym od trzech miesięcy do pięciu lat.

Policjant zabił żonę, sprawa zamiatana pod dywan - POKÓJ ZBRODNI