Największe żużlowe gwiazdy z całego świata w jednym miejscu? Drużynowy Puchar Świata na żużlu we Wrocławiu wydaje się wydarzeniem wręcz skrojonym pod lokalną publiczność, która na każdym meczu WTS Sparty potrafi wypełnić Stadion Olimpijski do ostatnich miejsc. Ku zaskoczeniu, okazało się, że turniej nie cieszy się zbyt dużym zainteresowaniem, a podczas transmisji na trybunach oglądamy pustki.
Drużynowy Puchar Świata na żużlu. Znamy już trzech finalistów
Od początku tygodnia we Wrocławiu rozegrano już dwa półfinały, podczas których wyłoniono dwóch finalistów turnieju. Do Polski, która jako gospodarz miała zapewniony start w finale, dołączyły ekipy Brytyjczyków i Duńczyków. W piątek, 28 lipca, odbędzie się baraż pomiędzy Australią i Francją, który rozstrzygnąć ma, kto zajmie ostatnie miejsce wśród czterech najlepszych drużyn na świecie.
Drużynowy Puchar Świata na żużlu. Niska frekwencja we Wrocławiu
Można było się spodziewać, że rozgrywany we Wrocławiu turniej przyciągnie na trybuny wielu kibiców. W Ekstralidze to przecież właśnie Sparta może pochwalić się największą frekwencją w całej Polsce - na mecze WTS-u praktycznie za każdym razem wyprzedawane są wszystkie bilety. Dodatkowo, jedną z gwiazd wrocławskiego klubu i ulubieńcem sympatyków Sparty jest przecież Tai Woffinden, którego podczas półfinałów obserwować mogliśmy w barwach Wielkiej Brytanii. Skąd bierze się więc tak marne zainteresowanie?
Żenująca frekwencja na Drużynowym Pucharze Świata. Co może być przyczyną?
Doszukując się powodów tak niewielkiego zainteresowania turniejem, można odnieść wrażenie, że składa się na nią wiele czynników. Próbując rozwikłać tę zagadkę, Przegląd Sportowy za główne problemy wskazuje rozgrywanie półfinałów w środku tygodnia, a także wysoka cena biletów. O ile pierwszy argument dosyć łatwo zbić faktem, że mecze rozgrywane były o sprzyjających porach i w świetnej pogodzie, o tyle ceny biletów rzeczywiście mogą być pewnym problemem. Na pierwszym półfinale na trybunach zasiadło zaledwie ok. 2 tysięcy osób, podczas gdy pojemność stadionu przekracza 13 tysięcy miejsc.
Dodatkowo, jak już wspominaliśmy, Polacy swój udział w DPŚ rozpoczynają dopiero w sobotę, więc to wtedy możemy spodziewać się najwyższej frekwencji. Warto zwrócić też uwagę na kiepską robotę marketingowców - poruszając się codziennie po Wrocławiu nie natrafimy na zbyt wiele reklam, które zachęcają do przyjścia na Stadion Olimpijski. Mimo wszystko, niska frekwencja na półfinałach to spore rozczarowanie, z którego, mamy nadzieję, organizatorzy w przyszłości wyciągną wnioski. Żużel bez kibiców nigdy nie będzie tak emocjonującym sportem, jak przy zapełnionych trybunach.