Zamknął się w samochodzie w słoneczny dzień. Ratownik z Wrocławia przeprowadził ciekawy eksperyment

i

Autor: Facebook, Jarosław Sowizdraniuk

Ciekawostki

Zamknął się w samochodzie w słoneczny dzień. Ratownik z Wrocławia przeprowadził ciekawy eksperyment

2024-08-01 8:28

Jarosław Sowizdraniuk, ratownik medyczny z Wrocławia, postanowił przeprowadzić ciekawy eksperyment. Mężczyzna zamknął się w samochodzie w słoneczny dzień i zmierzył swoje parametry życiowe. "Czułem się, jakbym oddychał powietrzem z pożaru" - relacjonował.

Ratownik medyczny z Wrocławia zamknął się w samochodzie. Przeprowadził eksperyment

Jarosław Sowizdraniuk to ratownik medyczny, który na co dzień mieszka we Wrocławiu. To w stolicy Dolnego Śląska kończył również studia. Mężczyzna przeprowadził ostatnio interesujący eksperyment, w ramach którego w słoneczny dzień postanowił zamknąć się w pozostawionym na ulicy samochodzie. Podczas przebywania w aucie, na bieżąco mierzył on swoje funkcje życiowe. Chciał w ten sposób uświadomić osobom zostawiającym w samochodach swoje dzieci lub zwierzęta, jak wielki może być to problem.

"Mimo tego, że na dworze było 26 stopni i wytchnienie dawał przyjemny wiatr, wnętrze samochodu nagrzało się do 49 st. C. Temperatura ciała wzrastała dynamicznie, po niespełna pół godziny osiągając 38,5 stopnia, aż do 39 na koniec eksperymentu. Pot płynął na wszelkie możliwe sposoby próbując ugasić rozpaloną skórę" – zrelacjonował ratownik.

Mężczyzna zauważył również, że w trakcie eksperymentu bardzo szybko rosło jego tętno. Miał on również wiele momentów zwątpienia, podczas których chciał przedwcześnie opuścić samochód. 

"Odczuwałem kołatanie serca, nudności, miałem mroczki przed oczami, nie mogłem się skupić na prostych czynnościach. Po opuszczeniu pojazdu moje nogi były jak z waty. Jednym haustem wypiłem litr wody" - przekazał Jarosław Sowizdraniuk.

Co ciekawe, w trakcie trwania eksperymentu funkcjonować przestał też telefon mężczyzny. Wyłączył się on po 40 minutach z powodu zbyt wysokiej temperatury. Oznacza to, że nawet, gdyby dziecko chciało zadzwonić po pomoc, byłoby to po prostu niemożliwe. "Każdego roku z powodu przegrzania umiera 38 dzieci pozostawionych w aucie” - podkreśla ratownik.

Jak zachować się, gdy widzimy pozostawione w samochodzie dziecko lub zwierzę? "Zacznij od sprawdzenia, czy auto można otworzyć. Jeśli jest zamknięte, a osoba w środku nie może samodzielnie otworzyć drzwi, bez wahania wybij szybę" – radzi Jarosław Sowizdraniuk. - "Zbij szybę, która jest po przeciwnej stronie zamkniętego dziecka, najlepiej w górnym rogu, młotkiem czy kamieniem" - dodaje.

Warto pamiętać, że polskie prawo pozwala na zniszczenie mienia w celu ratowania życia i zdrowia. Należy mieć jednak na uwadze, że najpierw trzeba sprawdzić, czy auto jest zamknięte. W sytuacjach zagrożenia życia, a pozostawione w nasłonecznionym samochodzie dziecko bez wątpienia taką jest, należy też bezzwłocznie zawiadomić służby ratunkowe i  wszelkimi sposobami ochłodzić osobę – zdjąć wierzchnią odzież, oblać wodą, przenieść do cienia lub klimatyzowanego pomieszczenia. Kluczowe jest też podanie do wypicia dużej ilości wody.

Jarosław Sowizdraniuk zauważa, że z problemem w bardzo dobry sposób poradzono sobie we Włoszech. Wprowadzony został tam przepis nakazujący montowanie alarmu, który aktywuje się w przypadku pozostawienia zapiętego w samochodzie dziecka.

"Będąc w ciągłym biegu i gonitwie myśli łatwo popełnić błąd i bez świadomości zostawić dziecko w aucie idąc do pracy. Takie rozwiązania systemowe są doskonałym sposobem prewencji. Z drugiej strony niedopuszczalna powinna być myśl, że wyskoczymy na szybkie zakupy podczas drzemki malucha w aucie. Nie możemy przecież wykluczyć, że coś zatrzyma nas w sklepie, zagadamy się z dawno niewidzianym przyjacielem i stracimy poczucie czasu" - komentuje ratownik.

Koniec największej „patelni” we Wrocławiu. Ta zmiana zwala z nóg