Jak każdy rodzic, czy opiekun wie dzieci w bardzo szybkim tempie wyrastają z ubranek, a mimo tego rzeczy pozostają w dobrym stanie. Często zalegają wtedy na strychu lub w szafie, bo nie do końca wiemy, co powinniśmy z nimi zrobić. Niestety zdarza się też tak, że lądują one zwyczajnie w koszu. Sposobem na rozwiązanie tego problemu ma być Dzielciuch. Ta charytatywna inicjatywa narodziła się już w kwietniu zeszłego roku, ale na dobre zaczęła funkcjonować około 2 miesiące temu. Jej pomysłodawcą jest Dominik Krawczyk. Mężczyzna podkreśla istotę tego przedsięwzięcia, szczególnie, że sam w życiu codziennym zdał sobie sprawę z ogromu gromadzenia rzeczy, które w łatwy sposób mogłyby posłużyć innym. Jak dodaje, na dziecięce ciuchy wydajemy średnio 120 złotych miesięcznie, a moglibyśmy 20 zł, kupując jedynie te najpotrzebniejsze.
-Podstawowym celem Dzielciucha jest umożliwienie sprawniejszego obiegu ubrań wśród rodziców i ich dzieci, abyśmy mądrzej jako społeczeństwo gospodarowali rzeczami, a posiadamy ich naprawdę bardzo dużo. Jako ojciec 5-latka wchodząc kiedyś na strych, zobaczyłem ile ciuchów znajduje się tam po moim synu, a były one użyte raz lub kilka razy, więc ich stan nie odbiegał od tych nowych. Co więcej, na wyprodukowanie jednej koszulki zużywa się blisko 2,5 tysiąca litrów wody. Niepotrzebnie. Tylko dzisiaj przyniosłem tutaj po moim dziecku aż 40 koszulek, które natychmiast będą mogły posłużyć komuś innemu – tłumaczy pomysłodawca projektu Dominik Krawczyk
Dzielciuch. Jak działa ? Kiedy można przyjść? Jakie są zasady?
Baza ubrań, znajdująca się na wrocławskim Psim Polu, przy ulicy Kiełczowskiej 43 działa w poniedziałki i środy od godziny 18:00 do godziny 20:00. Właśnie w tym czasie każdy, kto potrzebuje znaleźć jakieś perełki dla swoich pociech lub ma zalegające w szafie ciuchy może przyjść, zobaczyć, poszperać, znaleźć coś dla siebie lub oddać nieużywane rzeczy. Wśród nich są między innymi: kurtki, body, śpiochy, swetry, sukienki, spodenki, ogrodniczki, płaszczyki, szaliki, piżamy, stroje kąpielowe, buty, a także komplety na specjalne okazje na przykład karnawał. Dodatkowo ubranka posegregowane są według odpowiednich rozmiarów, więc przychodząc do tego miejsca dostajemy pudełko z interesującym nas przedziałem – maksymalnie do 150 cm, ponieważ są to rzeczy dla najmłodszych od 0 do 10 roku życia.
Średnio w ciągu tych dwóch godzin przychodzi od 30 do 40 osób. Maksymalnie w tym samym czasie w Dzielciuchu może przebywać 15 i jak sami odwiedzający twierdzą jest to super inicjatywa.
-Po pierwsze ubranka nie zalegają gdzieś upchnięte w szafie, bo może komuś się przydadzą, a jednak tego kogoś ciągle brakuje. Niestety dziecięce ciuszki są też dosyć drogie i nierzadko nie udaje się wygospodarować w budżecie domowym tych 100 zł na rzecz, która po miesiącu nie będzie już pasować – tłumaczy jedna z mam
-To zdecydowanie wygodne dla rodziców, bo mogą pozbyć się gromadzonych w domu ubranek, nie wyrzucając ich do kosza, nie marnując. Tego zazwyczaj jest cała masa, a dodatkowo my także możemy z tego skorzystać, wziąć coś dla siebie, nie podróżując po sklepach – dodaje jeden z ojców, odwiedzających Dzielciucha
Co więcej baza cały czas będzie się rozwijać. Jej pomysłodawca chce stworzyć pewnego rodzaju sieć oddziałów dzielciuchowych na terenie całej Polski, aby realnie niezależnie od miejsca zamieszania każdy mógł tworzyć takie miejsce w swojej okolicy.
-Dlatego też modelujemy tutaj bazę we Wrocławiu, żeby później wiedzieć jak ona powinna sprawnie funkcjonować gdzie indzie. Na bazie naszych obserwacji i doświadczeń stworzymy instrukcję, z której skorzysta każda osoba z dowolnej części kraju, chcąca takie miejsce otworzyć u siebie w mieście – mówi Dominik Krawczyk
Szczegółowe informacje znaleźć można TUTAJ
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!