Według chińskich naukowców klimatyzacja może wpływać na rozprzestrzenianie się koronawirusa. Jak jest w przypadku komunikacji miejskiej? Odpowiedzi od Głównego Inspektoratu Sanitarnego MPK Wrocław wypatruje od miesiąca.
- Mimo ponagleń Główny Inspektorat Sanitarny nie wydał nam konkretnych wytycznych, więc podjęliśmy odważną decyzję, włączyliśmy klimatyzację w autobusach i tramwajach - mówi Krzysztof Balawejder, prezes spółki.
Te same badania w Chinach pokazały, że czynnikiem ryzyka może być brak dezynfekcji klimatyzacji.
- Wydłużyliśmy proces ozonowania i te nasze prace dezynfekcyjne, które kiedyś były rutynowe, teraz są bardziej szczegółowe, ponieważ wiemy, że od przepływu powietrza teraz może dużo zależeć - dodaje prezes MPK.
By obniżyć do minimum możliwość negatywnego wpływu na zdrowie pasażerów (badania z Chin wskazywały, że czynnikiem ryzyka mogą być brudne filtry klimatyzatorów i brak ich regularnej dezynfekcji), MPK Wrocław we własnym zakresie przeprowadziło w ostatnich tygodniach kompleksowe prace konserwacyjne systemów klimatyzacyjnych. Przeprowadzane jest ozonowanie pojazdów i urządzeń, które niszczy potencjalne cząsteczki koronawirusa.
- MPK Wrocław kontynuuje codzienne działania dezynfekcyjne, ozonowanie, a także cotygodniowe czyszczenie pojazdów wirusobójczą metodą antystatyczną. Niestety, układy klimatyzacyjne fabrycznie montowane w pojazdach komunikacji publicznej nie są wyposażone w filtry Hepa, obecne w samolotach. A tylko one wyłapują cząsteczki koronawirusa - mówi Tomasz Sikora, rzecznik MPK we Wrocławiu.
Przewoźnik cały czas przypomina pasażerom o obowiązku zakrywania nosa i ust w pojazdach komunikacji miejskiej, a także o zachowaniu odpowiedniego dystansu.