Sprawę Pani Marty opisała Gazeta Wyborcza. Pracowała jako krupierka w kasynie. Najpierw dostała umowę na trzy miesiące. Później - mimo że już przez pierwsze miesiące się nie malowała i nie używała lakieru do paznokci - pracodawca podpisał z nią kolejną na trzy lata. Łącznie, przepracowała w tym miejscu półtora roku. Pewnego dnia zdarzyło się, że zmieniła wysokie buty na płaskie. I potem została zwolniona.
Proces w sądzie pracy we Wrocławiu zaczął się 9 sierpnia. Dyrektor rozmawiając z sędzią stwierdził, że Pani Marta ogólnie nie była dobrą pracownicą. Sędzia spytała więc, czemu w takim razie przedłużono z nią umowę na trzy lata.
- Jesteśmy bardzo liberalni, ciężko teraz znaleźć pracownika. To praca raz w dzień, raz w nocy, trudna - wytłumaczył dyrektor.
- Skoro są takie problemy z pracownikami, to dlaczego powódce rozwiązano umowę? - dopytała sędzia.
- Był to okres pandemiczny, więc nie potrzebowaliśmy aż tylu pracowników - odparł logicznie dyrektor.
"Kobieta w makijażu wygląda lepiej niż bez makijażu"
W końcu jednak udało się dowiedzieć od dyrektora, że głównym powodem zwolnienia był fakt, że "powódka nie stosowała makijażu, lakieru na paznokciach", a "kobieta w makijażu wygląda lepiej niż bez makijażu i tego samego zdania są klienci kasyna".
Dyrektor przyznał jednocześnie, że w regulaminie pracy jest jedynie zapis o noszeniu stroju służbowego, a o nakładaniu makijażu już nie. Stwierdził jednak, ze po kilku tygodniach czy miesiącu pracy każdy powinien wiedzieć, jak ma wyglądać.
Mężczyźni powinni mieć zadbane włosy i wypielęgnowaną twarz, a kobiety zadbane włosy, a twarz wypielęgnowaną i pokrytą chemikaliami, żeby wyglądać atrakcyjniej w oczach męskich klientów.
Następna rozprawa w październiku.