Takiego wydarzenia w 155-letniej historii wrocławskiego ogrodu zoologicznego jeszcze nie było. Córka Maruški i Manasa to nadzieja na przetrwanie gatunku nosorożca indyjskiego, który w naturze zagrożony jest wyginięciem.
To była zwykła, a zarazem niezwykła środa. Zwykła, bo opiekunowie zwierząt stawili się w pracy w zoo jak co dzień, na 7 rano. Niezwykła, bo to Święto Trzech Króli, dzień wolny od pracy dla wielu z nas. Na dyżurze w Terai, czyli u nosorożców, była opiekunka Justyna. Około 15:30 zgłosiła przełożonym i lekarzowi weterynarii, że najprawdopodobniej rozpoczyna się długo wyczekiwany poród u Maruški. Już o 17:17 pracownicy zoo przywitali nowo narodzoną samiczkę.
- Tak się złożyło, że dostałam chyba najlepszy prezent, jaki mogłam sobie wymarzyć, bo tego dnia obchodziłam urodziny. Poród przebiegł szybko, a Maruška od razu wiedziała co robić, choć to jej pierwsze młode. Zwiedzający jeszcze nie mogą jej zobaczyć, ale zostanie z nami co najmniej dwa lata, więc będzie jeszcze okazja. Na razie musimy poczekać, aż samiczka trochę podrośnie i zrobi się cieplej na dworze – opowiada Justyna Nowicka, opiekunka zwierząt we wrocławskim zoo.
Na miejscu, tuż po porodzie, pojawił się również prezes zoo – Radosław Ratajszczak, który nie może wyjść z podziwu dla młodej matki:
- Maruška, mimo że została pierwszy raz matką, zachowuje się wspaniale. Pilnuje córki, karmi i jest bardzo delikatna, co może śmiesznie brzmieć przy zwierzęciu o masie ciała przekraczającej często 2 tony. Na przykład, jak się kładzie, to bardzo uważa, aby małej nie przygnieść, a nawet ją odsuwa rogiem na bok – opowiada Ratajszczak.
Nosorożce indyjskie można spotkać tylko w 66 ogrodach zoologicznych na świecie, w których mieszka 86 samic i tyle samo samców. W ostatnim roku na świat przyszło zaledwie 7 maluchów, więc nowo narodzona we Wrocławiu samica to bardzo ważne wydarzenie dla ogrodów zoologicznych, które walczą o ocalenie tego gatunku.
Polecany artykuł: