W ogrodzie zoologicznym we Wrocławiu doszło do dramatycznego wydarzenia. Jak informuje „Super Express”, w zoo padły dwie małe pandy. Co takiego się stało?
Nie żyją dwie pandy z wrocławskiego zoo. To koniec hodowli pand małych?
Pierwszą pandą małą, która padła we wrocławskim zoo była Livi. Zwierzę miało nieco ponad rok, a do ogrodu zoologicznego we Wrocławiu trafiło z Niemiec pod koniec maja 2023 roku. Drugim starszym osobnikiem był Rufus, który dożył prawie 9 lat. W zoo pokładano nadzieję, że Livi będzie miała młode pandy z Rufusem.
Informację o tym, że coś niepokojącego stało się z pandami we Wrocławiu przekazał 3 stycznia dziennikarz Marcin Torz z portalu ujawniamy.com
- We wrocławskim ZOO, w tajemniczych okolicznościach, zdechły dwie małe pandy. Najpierw odeszła Livi. Młoda samica. Nie wiadomo do końca dlaczego. Kilka tygodni później zdechł Rufus. Rozkładające się zwłoki jednej z tych pand znaleziono dopiero po jakimś czasie, w domku – napisał na portalu X (dawnym Twitterze).
Śmierć pand małych potwierdziło dziennikarzowi „Super „Expressu” wrocławskie zoo. Przedstawicielka ogrodu tłumaczy, że w przypadku samicy Livi, jej nieobecność na wybiegu stwierdzono 2 listopada. Wówczas rozpoczęto poszukiwania, które zakończono po 3 dniach.
Zagadkowa śmierć samicy pandy małej
- Została znaleziona po 3 dniach w domku na wybiegu, zagrzebana w sianie, a obraz jej sekcji zwłok nie dał jednoznacznej odpowiedzi, co było przyczyną zgonu – przekazała „SE” Joanna Rańda z działu marketingu zoo. Wiadomo, że samica padła nagle, przedstawicielka zoo dodaje, że może tak się stać w przypadku ataku serca.
Pod koniec listopada opiekunowie zwierząt dokonali kolejnego strasznego odkrycia. Tym razem padł samiec Rufus. Tutaj jako przyczynę przedstawiciele zoo podają zapalenie płuc w wieku 8,5 roku. Jak zapewniają, właśnie tyle czasu żyją pandy małe.
Przedstawicielka zoo tłumaczy, że pandy padły z przyczyn naturalnych i nie ma mowy o nieprawidłowościach związanych z hodowlą zwierząt.
- W każdym ogrodzie zoologicznym, również naszym, zdarzają się upadki zwierząt – jest to sprawa zupełnie naturalna. Naszym nadrzędnym celem jest dobrostan zwierząt. W naszym ogrodzie mają one zapewnioną w pełni profesjonalną opiekę, zarówno hodowlaną jak i weterynaryjną – przekazała „Super Expressowi” Joanna Rańda.
Śmierć pand małych nie oznacza końca hodowli tego gatunku. Obecnie trwa przebudowa wybiegu, a przedstawiciele ogrodu będą kolejny raz starali się o pozyskanie zwierząt tego gatunku, który zagrożony jest wyginięciem.
Wrocławskie zoo publikuje komunikat
W piątek, 5 stycznia ZOO Wrocław opublikowało komunikat prezes zarządu Joanny Kasprzak, w którym czytamy że w mediach społecznościowych pojawiają się nieprawdziwe i krzywdzące informacje na temat sprawowania opieki nad zwierzętami we wrocławskim zoo.
- Wszyscy opiekunowie zatrudnieni w naszym ogrodzie to ludzie pełni pasji, z ogromną merytoryczną wiedzą. Kochający zarówno swoją pracę, jak i podopiecznych. To zespół wysoce wykwalifikowanych pracowników, którzy na co dzień, bez względu na porę roku, bez względu na to czy dzień jest powszedni czy świąteczny, bez względu na pogodę czy porę dnia przez 365 dni w roku pełnią naszą misję, opiekując się zwierzętami, dla których nasz ogród jest domem - pisze prezes.
I podkreśla, że zwierzęta mają zapewnioną profesjonalną opiekę, a sprawą naturalną jest to, że zdarza się, że zwierzęta umierają, choć zawsze bolesna dla pracowników.
- Każdorazowo przy śmierci zwierzęcia przeprowadzana jest sekcja zwłok, aby stwierdzić przyczyny zgonu. Tak było i tym razem, a badania nie wykazały wpływu człowieka na śmierć naszych zwierząt. Tym bardziej przykre jest to, że ktoś podejmuje próbę obarczenia winą za śmierć zwierząt opiekunów - osób, które są im najbardziej oddane, i które najmocniej przeżywają ich stratę. Jestem tym bardzo poruszona i nie ma mojej zgody na takie działania - zawsze będę bronić pracowników ogrodu i ich dobrego imienia! - napisała Joanna Kasprzak.