Przypomnijmy, targowisko w Miliczu było zamknięte przez dwa miesiące - od połowy marca do połowy maja. Zamknięte targowisko odbiło się na biznesach lokalnych przedsiębiorców.
- Sprzedaję odzież, swoją działalność prowadziłam do połowy marca, czyli w szczycie sezonu nie zarabiałam - mówi pani Beata, prowadząca sklep odzieżowy.
Chociaż targowisko było zamknięte, kupcy otrzymali do zapłaty faktury za dzierżawę swoich gruntów.
- W moim przypadku jest to niecałe 400 zł miesięcznie, jednak jakby nie patrzeć ja tu złotówki w tym czasie nie zarobiłam, więc nie wiem, dlaczego mam to zapłacić - dodaje pani Anna, prowadząca na targowisku sklep mięsny.
Kupcy chcieli anulowania tych faktur, ale jak twierdzą, nie dostali z gminy żadnej odpowiedzi. Jak przekonuje burmistrz Piotr Lech, faktury musiały być wystawione, ale opłaty będą umorzone.
- Umorzymy te opłaty, bo to jeden z pięciu punktów wsparcia dla lokalnej przedsiębiorczości. Ale nie ma działania z definicji i z urzędu, to jest zawsze na wniosek - tłumaczy Piotr Lech. Gmina czeka teraz na wnioski kupców o umorzenie podatku.
Dodajmy, że od 15 maja targ jest już otwarty, ale tylko dwa dni w tygodniu. Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom kupców, od czerwca będą to cztery dni handlowe. Na więcej, mimo nacisków kupców, gmina nie chce się zgodzić.