Trwa walka o zabezpieczenie wrocławskiego zoo. Do akcji ruszyli mieszkańcy. Łącznie pracuje ok. 200 osób

i

Autor: Tomasz Gola/Super Express

Wiadomości

Trwa walka o zabezpieczenie wrocławskiego zoo. Do akcji ruszyli mieszkańcy. Łącznie pracuje ok. 200 osób

Na terenie wrocławskiego zoo działa obecnie około 200 osób. Są to w większości wolontariusze, którzy ruszyli na pomoc i wspólnie działają, aby zabezpieczyć zoo przed powodzią. Stawka jest wysoka, w końcu chodzi o los zwierząt.

Mieszkańcy zabezpieczają zoo przed powodzią

We wtorek rano wrocławskie zoo wystosowało apel o pomoc w zabezpieczaniu obiektu przed powodzią, a w tym napełnianiu worków piaskiem.

Reakcja ochotników przerosła wszelkie oczekiwania. Pod postem od razu zgłosiło się kilkadziesiąt chętnych do pomocy osób. Na terenie zoo pracuje około 200 osób. Są to zarówno pracownicy zoo, jak i jego miłośnicy i wolontariusze.

- Na terenie zoo są wolontariusze, napełniają worki z piaskiem. Zabezpieczamy te miejsca, które w razie czego są najbardziej newralgiczne. Do tego podnosimy wał od strony Odry. Na naszym terenie działa teraz ok. 200 osób. To głównie wolontariusze i miłośnicy naszego zoo, a także nasi pracownicy - powiedziała PAP Joanna Rańda, kierownik wydziału marketingu wrocławskiego zoo.

Na ten moment wiadomo o wypłaszczonej, długiej fali powodziowej, która ma dotrzeć do Wrocławia w środę wieczorem. Władze zoo wolą jednak dmuchać na zimne i odpowiednio zabezpieczyć obiekt.

- Informacje są takie, że ta fala raczej nie zagrozi miastu. Staramy się jednak dmuchać na zimne. Tak na wszelki wypadek. Mamy odpowiednią ilość piasku i worków - powiedziała PAP Rańda.

Stawka jest wysoka, w końcu chodzi o los zwierząt, które znajdują się w zoo. Najbliżej Odry znajduje się historyczna część zoo, w której są ptaki i zwierzęta jeleniowate, to właśnie one są najbardziej zagrożone. Niebezpieczna byłaby też sytuacja, gdyby woda dostała się do afrykarium, a prąd zostałby odłączony.

- Gdyby ta woda rzeczywiście się przelała mocno i dotarła aż do afrykarium, to będzie problem, gdy odłączą nam prąd. Życie tych zwierząt w afrykarium zależy w dużej mierze od prądu. Tam są bowiem systemy filtracyjne, ogrzewanie i wiele innych urządzeń. W ogóle nie wierzymy w to, że do tego dojdzie - powiedziała Rańda. Jak dodała, zoo woli dmuchać na zimne.

Na razie zoo ma odpowiednią ilość rąk do pracy, jednak zapowiedzieli, że jeśli będzie taka potrzeba, wystosują kolejny apel do wolontariuszy.

- Bardzo Wam dziękujemy za wasze zaangażowanie. O kolejnej ewentualnej zbiórce będziemy informować na bieżąco - czytamy w poście ZOO Wrocław.

Zniszczenia po powodzi w Głuchołazach