Władze Nowej Zelandii chcą nałożyć podatek na gazy cieplarniane emitowane przez zwierzęta hodowlane. Kraj ten w przeważającej części posiada tereny rolnicze. To znaczący odłamek ich gospodarki. Produkty rolnicze stanowią też ok. 80% eksportu. Skąd pomysł na "podatek od bekania"? Rządzący twierdzą, że pomoże to w skutecznej walce z klimatem, ponieważ zwierzęta hodowlane są jednym z największych źródeł gazów cieplarnianych, głównie metanu.
Problem dotyczy głownie bekania krów i owiec. Podatek taki miałby zostać zatwierdzony w grudniu tego roku i wejść w życie od 2025. Gdy to się stanie Nowa Zelandia stanie się pierwszym krajem na świecie, który nałoży podatki na emisje związane z produkcją zwierzęcą.
Podatek od bekania. Czy poskutkuje?
Według wstępnego planu, który rząd wynegocjował z przedstawicielami sektora rolniczego, opodatkowane będą produkowane przez ok. 10 milionów krów i 26 milionów owiec gazy cieplarniane. Wygrać na tym mogą rolnicy, którzy będą dodawać ograniczające ich produkcję dodatki do paszy, będą mieli zniżki. Będą mogli również ograniczyć opodatkowanie części emisji poprzez sadzenie lasu na swoich polach.
„Nie ma wątpliwości, że musimy ograniczyć ilość metanu wprowadzanego do atmosfery, a skuteczny system opłat za emisje w rolnictwie będzie odgrywał kluczową rolę w realizacji tego celu” – powiedział minister ds. zmian klimatu Nowej Zelandii James Shaw w Reuters.
Rząd zapewnił także, że nowy podatek nie zagrozi bezpieczeństwu żywnościowemu kraju.
Masz dla nas ciekawy temat lub jesteś świadkiem wyjątkowego zdarzenia? Napisz do nas na adres [email protected]. Czekamy na zdjęcia, filmy i newsy z Waszej okolicy!