Wyzwaniem postawionym przez organizatorów konkursu było zaprojektowanie tarasu lub centrum widokowego, pawilonu lub punktu obserwacyjnego na terenie krateru Ngorongoro w Tanzanii – niedaleko działającego już tam centrum ekoturystyki. To część Parku Narodowego Serengeti, który jest jednym z największych i najbardziej znanych obszarów chronionych na świecie. Zamieszkują go wielomilionowe stada antylop, zebr, gnu, gazeli i bawołów. To także miejsce największych skupisk lwów na świecie. Zgłaszane projekty miały stanowić jak najmniejszą interwencję w otoczenie, bez zbytniego wkraczania w strefy, w których bytują zwierzęta.
Sukces studenta z Politechniki Wrocławskiej jest ogromny. Nadesłane prace oceniało międzynarodowe jury złożone z doświadczonych architektów z USA, Belgii i Wielkiej Brytanii, którzy kierują lub prowadzą własne biura architektoniczne.
Szymon Król zaprojektował obiekt, który swoim kształtem nawiązywałby do lokalnego ukształtowania terenu – kraterów i gór, jak Ngorongoro i Kilimandżaro. A jednocześnie wpisywałby się w tradycje afrykańskiej architektury regionu, dla której charakterystyczne są kopułowe zwieńczenia budowli. Budynek łączy taras widokowy z wieżą widokową. Na odwiedzających park turystów czekałyby w środku: recepcja, strefa odpraw, sala, w której mogliby się posilić i napić czegoś chłodnego oraz strefa ze sprzętem i odpowiednim ubiorem na wyprawy. Okolica byłaby podziwiana z drewnianego tarasu otaczającego obiekt i z wieży widokowej, będącej integralną częścią budynku – na którą dostawaliby się po schodach prowadzących z jego wnętrza, ze strefy odpraw.
Obiekt miałby też sufit z otworami, przez które do wnętrza wpadałoby światło słoneczne. Byłoby to możliwe, dzięki przykrywającej go przezroczystej wodoodpornej membranie i nietypowemu dachowi zbudowanemu z fantazyjnie powyginanych tyczek bambusa. Z membrany woda deszczowa spływałaby specjalnie zaprojektowaną instalacją do sali przeznaczonej na posiłki. Tam po przefiltrowaniu służyłaby jako woda pitna.
Budynek byłby mały. Mogłoby w nim przebywać maksymalnie 15- 20 osób.
– Zależało mi na tym, by mój obiekt był jak najmniejszy – tłumaczy Szymon Król. – Nie chciałem, by swoją skalą przytłaczał i ingerował w zastany krajobraz w zbyt dużym stopniu. Głównym założeniem było więc to, by jak najlepiej wkomponować go w to miejsce. Stąd zrodziła się idea, żeby stworzyć budowlę, która swoją formą nawiąże do otaczających go kraterów czy gór. Wszystkie takie zabiegi miały podkreślić, że człowiek jest tu jedynie gościem, a więc on sam, jak i jego ingerencja w tak niezwykły krajobraz, powinny zostać niemal niezauważalne wśród królestwa zwierząt i roślin.